W niedzielne popołudnie rocznik 2000 Football Talents rozegrał mecz sparingowy przeciw Delcie Warszawa. Mecz składał się z dwóch części, w pierwszej grał pierwszy zespół, w drugim drugi wzmocniony kilkoma zawodnikami. Ostatecznie przegraliśmy aż 12:5, a w pierwszej części aż 0:7. Nikt nie mógł spodziewać się aż takiej porażki z rywalem, którego na ostatnich turniejach halowych pokonaliśmy, a w lidze zremisowaliśmy 2:2.

Patrząc na wynik, ciężko stwierdzić, że mecz był wyrównany, ale… był. Tyle, że Delta wykorzystywała to co miała, a my nie wykorzystaliśmy zupełnie nic, mimo że stworzyliśmy wiele. Musimy potraktować to spotkanie jako lekcję skuteczności.

Niestety bardzo źle zachowywaliśmy się w obronie i indywidualne błędy zadecydowały o tak wielu straconych golach. Widoczny był brak kontuzjowanego Adriana Błasiaka, w związku  z czym tym bardziej życzymy szybkiego powrotu do zdrowia

Do pozytywów można zaliczyć większą swobodę w rozegraniu akcji, dużą ilość podań po ziemi i pewność z jaką zawodnicy FT to robią. W tym elemencie na pewno zrobiliśmy spory postęp. Z Deltą spotkamy się ponownie za nieco ponad miesiąc w spotkaniu ligowym i wówczas będziemy musieli się zrewanżować za dzisiejszy pogrom.

Druga część spotkania również była wyrównana i to nie tylko pod względem stworzonych okazji, ale również w ilości goli. Skończyło się 5:5. Debiut w bramce zaliczył Jurek Malicki i szczerze należy przyznać, że tego dnia wypadł lepiej na tej pozycji niż w ataku. Trzy gole zdobył Przemek Wasiluk, który wykańczał znakomicie przygotowane akcje Roberta Baryły (dwie) i Iwo Bisikiewicza.

Pozostałe dwa gole zdobyliśmy dzięki samobójczemu trafieniu zawodnika Delty i po (nie) udanym strzale Roberta Baryły.

Dziękujemy kibicom, że nie tracili dobrego humoru, mimo słabszego występu naszych zawodników.

Taka jest młodzieżowa piłka, raz gra się świetnie, a raz słabo. Dziś było słabo…