Home > Relacje meczowe > 3 gorzkie pigułki i ciastko – relacja z turnieju Raszyn Cup r. 2005

3 gorzkie pigułki i ciastko – relacja z turnieju Raszyn Cup r. 2005

Luty 4th, 2014

W chłodny niedzielny poranek młodzi piłkarze Football Talents przystąpili do rywalizacji w turnieju o Puchar Dyrektora OSiR Dzielnicy Śródmieście. Kiedy zdecydowana większość ich rówieśników przewracała się w łóżku na drugi bok, nasi zawodnicy byli już gotowi do gry.

Gotowi byli również ich pierwsi rywale, piłkarze K.S. Ursus. Natomiast nie do końca gotowi byli organizatorzy turnieju z Raszyna, którym dotarcie na miejsce utrudniła gołoledź. W związku z czym niepewna była godzina rozpoczęcia zawodów. Jako, że graliśmy pierwszy mecz turnieju miało to dla nas spore znaczenie. Na szczęście poza tym niewielkim zgrzytem zawody przebiegały sprawnie od strony organizacyjnej. O stronę sportową zatroszczyli się m.in.  reprezentanci naszej szkółki i trzeba przyznać, że wyszło im to całkiem nieźle. Na tyle nieźle, że zdobyli drugi puchar do swojej kolekcji. W drodze po ten puchar przyszło im przełknąć trzy gorzkie pigułki, na szczęście na koniec zjedli smaczne ciastko, które sami sobie upiekli ;)

W pierwszym meczu zmierzyliśmy się z drużyną K.S. Ursus. Chłopcy dobrze weszli w mecz, od początku walczyli na każdym metrze boiska i jako pierwsi stworzyli sobie bramkową sytuację, w której przewrócony w polu karnym przeciwnika został Jas Stańczak. Sędzia nie podyktował jednak rzutu karnego. Chwilę później Ursus wyprowadził skuteczną kontrę i zamiast 1:0 zrobiło się 0:1. Taki obrót spraw zdekoncentrował nieco naszych piłkarzy. Oddaliśmy inicjatywę rywalom i kilka razy znaleźliśmy się w niemałych tarapatach. Kilka razy udanie interweniował nasz bramkarz – Wiktor Rzepkowski. Raz dopisało nam szczęście, gdy zawodnik Ursusa trafił w słupek, a moment później świetnie w obronie zachował się Jaś Stańczak, wybijając w ostatniej chwili piłkę zmierzającą do naszej bramki. Nieco porządku w naszą grę wprowadziło wejście na boisko Witka Rosiaka, solidnie realizującego swoje zadania w defensywie. W 8 minucie ładną akcję w naszym wykonaniu rozpoczął Wiktor dokładnym wyrzutem do Kuby Nowosielskiego. Nowy oszukał dwóch rywali i podał piłkę do Jasia Stańczaka, który w biegu minął obrońcę Ursusa i oddał mocny strzał po ziemi. Strzał ten odbił golkiper przeciwników, wprost pod nogi nadbiegającego Jasia Chojeckiego, który mocno uderzył piłkę prostym podbiciem. Uderzenie to minimalnie chybiło jednak celu. Mimo starań zawodników obu drużyn rezultat meczu nie uległ już zmianie i musieliśmy przełknąć pierwszą tego dnia gorzką pigułkę.

Mecz nr 2 tego dnia rozegraliśmy z Gwardią Warszawa. Ponownie dobre pierwsze minuty w naszym wykonaniu. Od pierwszych sekund dobrze na boisku prezentował się Wiktor, grający tym razem na prawej pomocy. Jego ładny rajd z pierwszej minuty stanowił czytelny dla kolegów sygnał do boju. W drugiej minucie bramkarz Gwardii pod presją ze strony  Łukasza Mordyńskiego popełnia błąd i podaje piłkę wprost pod nogi Wiktora, któremu w tym momencie najbardziej przeszkodził starający się też przechwycić piłkę Julian Turowski. Szkoda, bo gdyby dwóch naszych zawodników nie zderzyło się w tym momencie, piłka prawdopodobnie wylądowałaby w pustej bramce Gwardii. Zabrakło komunikacji między chłopcami. Kolejne minuty to walka w środkowej strefie boiska z lekka przewagą z naszej strony. W czwartej minucie przypadkowy faul na połowie Gwardii popełnia Wiktor. Ta zdawałoby się niegroźna sytuacja stanowiła punkt zwrotny meczu. Wykonujący rzut wolny obrońca drużyny przeciwnej uderzył mocno i dokładnie w kierunku bramki strzeżonej przez Jasia Stańczaka. Jaś próbował złapać silne uderzenie rywala, ale piłka przełamała mu palce i wpadła do naszej bramki. Podłamani rozpoczynamy grę od środka i od razu tracimy piłkę. Rozpędzony zawodnik Gwardii mija jeszcze Nowego i w niespełna 20 sekund tracimy 2 gole. To był bokserski nokdaun. Próbowaliśmy dojść do siebie, ale dwie minuty później spadł na nas kolejny mocny cios. Akcja przy której kompletnie nasi pomocnicy odpuścili krycie. Mimo trzy-bramkowej straty nasi zawodnicy nie poddali się i walczyli do końca. W ofensywie wyróżniał się Wiktor, który dwukrotnie wypracował sobie strzeleckie okazje. Niestety nie potrafił ich wykorzystać (raz dobrze po jego strzale interweniował bramkarz, za drugim razem Wiktor trafił w słupek).  Jako, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, to straciliśmy jeszcze jedną bramkę i ostatecznie przegraliśmy 0:4. Najbardziej gorzka z pigułek do przełknięcia tego dnia.

Kolejny mecz stanowił największe wyzwanie. Naszym przeciwnikiem byli gospodarze turnieju – K.S. Raszyn. W swoich dwóch pierwszych meczach tego dnia gospodarze wbili swoim rywalom 13! bramek. I nie po raz pierwszy nasi zawodnicy pokazali, że lubią mieć wysoko zawieszoną poprzeczkę. Dobra, zdecydowana gra w naszym wykonaniu od pierwszego gwizdka. Nie pozwalaliśmy rywalom na kombinacyjne rozgrywanie akcji. Skupiliśmy się na zadaniach obronnych i sporadycznie wyprowadzaliśmy kontry. Po jednej z nich w 4 minucie ewidentnie w polu karnym podcinany od tyłu był Jaś Stańczak. Pan sędzia jednak postanowił nie dyktować rzutów karnych dla nas tego dnia, czego kolejnym dowodem była następna akcja, w której obrońca K.S. Raszyn został trafiony w rękę przez Juliana. Rzecz działa się oczywiście w polu karnym. Niezrażeni tymi sytuacjami piłkarze FT coraz lepiej radzili sobie na całym boisku. Wymieniali coraz więcej podań, dobrze pokazywali się kolegom do gry. Gdy trzeba było, na wysokości zadania stawał broniący w tym meczu Kuba Kowalczyk. Chłopcy nabrali pewności, a mecz nabrał rumieńców. I w takim momencie przysłowiowego „klopsa” popełnił Nowy, grający do tej pory na pozycji ostatniego obrońcy jak profesor. Oczekując na ruch kolegów do piłki, niepotrzebnie wdał się w drybling pod swoją bramką. Zawodnik z Raszyna przechwycił piłkę i na nasze nieszczęście nie zmarnował swojej okazji. Była 8 minuta meczu. Minutę później błąd w rozegraniu autu spowodowany pośpiechem sprowokował akcję przeciwników 3 na 1. Osamotniony w obronie Nowy i stojący w bramce „Kowal” nie byli w stanie powstrzymać tej akcji. W 9 minucie przegrywaliśmy 0:2. Próbowaliśmy jeszcze zdobyć choćby honorowe trafienie, ale dobrze ustawieni przeciwnicy nie pozwolili już zagrozić swojej bramce. To była trzecia i ostatnia z gorzkich pigułek.

Przed ostatnim meczem wiedzieliśmy, że nie awansujemy do fazy finałowej rywalizacji. Natomiast zawodnicy w szatni otrzymali specjalne zadanie na pojedynek z drużyną M.U.K.S. Piaseczno. Mieli zdobyć co najmniej trzy bramki. I zadanie zrealizowali. Od pierwszej minuty przeważali, a ich zwycięstwo ani przez chwilę nie było zagrożone. Już w pierwszej minucie rajd prawą stroną przeprowadził Nowy, próbując strzelić płasko z ostrego kąta. Bramkarz przeciwników odbił ten strzał, ale przy dobitce Wiktora był bezradny. Pół minuty później kolejna akcja tej dwójki przyniosła nam następnego gola. Po wysokim dośrodkowaniu Kuby, w polu karnym ekipy z Piaseczna wyżej od bramkarza wyskoczył Wiktor i głową zdobył swojego drugiego gola. Kolejne minuty przynosiły nam następne okazje. Ale brakowało nam skuteczności. W obronie dobry mecz rozgrywał Witek, rozbijający ataki rywali. W końcu w 9 minucie udało nam się zdobyć trzeciego gola. Jego autorem był Julian, który przechwycił piłkę z lewej strony boiska, potem dwukrotnie okazał się sprytniejszy od próbujących go powstrzymać obrońców z Piaseczna i w końcu dokładnym strzałem z prawej nogi umieścił piłkę w bramce rywali. W końcówce swoją szansę miał jeszcze Jas Stańczak, próbował również z dystansu Nowy, ale bramkarz rywali dwukrotnie wychodził z opresji obronną ręką. Jego „vis a vis” Kuba Kowalczyk też miał kilka okazji do pokazania swoich umiejętności i co najważniejsze zachował w tym meczu czyste konto. Więc na koniec rozgrywek sami poprawiliśmy sobie humory wygrywając w ostatnim meczu 3:0. Po trzech gorzkich pigułkach, w końcu zafundowaliśmy sobie trochę słodyczy :) .

Choć w rozegranych meczach zwyciężyliśmy tylko raz, to porażki z Raszynem czy Ursusem ponosiliśmy po wyrównanych bojach. Najbardziej cieszy fakt, że z każdym kolejnym pojedynkiem i każdym kolejnym turniejem w grze chłopców widać postępy. Na boisku nabierają coraz większej pewności siebie,  coraz częściej podejmują właściwe decyzje. Oczywiście popełniają też błędy, ale czasem „jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz”.

Football Talents reprezentowali:

 

Football Talents r. 2005 na turnieju Raszyn Cup

1)      Jaś Chojecki

2)      Wojtek Cichocki

3)      Kuba Kowalczyk – bramkarz w 2 meczach

4)      Łukasz Mordyński

5)      Kuba Nowosielski – 2 asysty

6)      Witek Rosiak

7)      Wiktor Rzepkowski – 2 gole, bramkarz w 1 meczu

8)      Jaś Stańczak – bramkarz w 1 meczu

9)      Julian Turowski – 1 gol

Puchar wywalczony przez rocznik 2005

 

Kategorie:Relacje meczowe Tagi:
                                                                                                                                                                                                                                                                                                
Komentarze są zamknięte