Najsłabszy mecz w rundzie… ale wygrany
Piłka uczy pokory, piłka jest nieprzewidywalna, kto nie walczy ten nie wygrywa, aby wygrać trzeba tego bardzo chcieć i umieć pokazać to na boisku. W piłce na początku meczu obie drużyny chcą wygrać, a wygrywa ta, która tego bardziej chce w trakcie gry. Te wszystkie sportowe powiedzenia trafnie odnoszą się do ostatniego meczu rocznika 2003 przeciwko drużynie Świtu. Co prawda wygraliśmy ale ledwo i w ostatniej chwili… chyba na to nie zasługując!
Patrząc na tabele mecz ze Świtem miał być lekki, łatwy i przyjemny. Spora przewaga punktowa FT, kilka pozycji wyżej, znacznie lepsze wyniki w ostatnich meczach. To wszystko przemawiało za naszym zespołem. A jak było? Ciężko, trudno i nieprzyjemnie.
Oby jak najmniej takich meczy, ale jak już muszą się czasem zdarzać, to niech przynajmniej kończą się tak jak wczoraj. Zwycięstwem FT.
Całej naszej drużynie wydawało się, że wygramy, każdy nastrzela kilka goli i specjalnie się przy tym nie nabiega. Takie rozluźnienie spowodowało bardzo niski poziom gry. Przyjęcia niedokładne, ruchu bez piłki bardzo mało, krzyku też niewiele, strzały byle jakie i masa strat. Tak w skrócie można opowiedzieć grę FT w tym meczu.
Mimo znacznie większych umiejętności indywidualnych, zupełnie nic nam nie wychodziło. W I kwarcie graliśmy dokładnie ale za wolno, nie mieliśmy pomysłu jak zaskoczyć rywala, który z kolei regularnie kontrował i z każdą minutą robił to coraz śmielej.
Druga kwarta była jeszcze gorsza bo nie było nie tylko pomysłu ale nawet dokładności w grze. Nieco ożywienia wniósł debiutujący w zespole Alek Bruczko, któremu przynajmniej bardzo się chciało! Za faul na nim właśnie został odgwizdany rzut karny.
Przestrzelił go jednak Szymon Dobiegała. Po pierwszych 30 minutach było wciąż 0:0.
Trzecia kwarta to już kuriozum do kwadratu. Nie wychodziło nic, a przeciwnik czekał na swoją szansę aż się doczekał. Piękny strzał w okienko i przegrywamy 0:1.
I wtedy nie było już przyjemnie. Ostra reprymenda motywacyjna podczas ostatniej przerwy i ultra ofensywne zmiany – na czwartą kwartę wyszliśmy tylko z jednym nominalnym obrońcą(!) przyniosły oczekiwany efekt. Najpierw Janek Sęk strzałem z dystansu doprowadził do remisu, a kilka chwil później Tristan Castaing skorzystał z błędu bramkarza gości i wygrywaliśmy 2:1.
Już w środę okazja do rehabilitacji w meczu z Gwardią – powołania na wtorkowym treningu.
Najlepszym zawodnikiem drużyny został wybrany Alek Bruczko, a wyróżnienie dla jedynego względnie trzymającego poziom Szymona Dobiegały.
FT reprezentowali:
- Alek Bruczko
- Tristan Castaing 1 gol i 1 asysta
- Antek Cybulski
- Szymon Dobiegała
- Maks Dobrowolski
- Dawid Gnidiuk
- Antek Gondek
- Mateusz Kazana
- Tomek Kiełczykowski
- Kajtek Kyrcz
- Łukasz Makarski
- Tomek Okleka
- Janek Sęk 1 gol
- Franek Słoniewski
- Karol Wróblewski
- Hubert Zgórzyński
- Wojtek Malicki
Najnowsze komentarze