Trudny początek – relacja z meczu r.2005/06
W swoim pierwszym ligowym występie młodzi piłkarze r. 2005/06 przegrali z rówieśnikami z K.S. Ursynów 2:6. Porażka, choć dotkliwa, ujmy jednak nie przynosi. Nasi reprezentanci zostawili na boisku mnóstwo sił i zdrowia, z pewnością żaden z nich się nie oszczędzał. Chłopcy zacięcie walczyli przez cały mecz i za tą walkę należą im się brawa.
Na gwizdek rozpoczynający spotkanie przyszło nam poczekać troszkę dłużej niż do 15:00. Na całe szczęście Pan Sędzia dotarł w końcu na mecz i z niewielkim poślizgiem zawody mogły się rozpocząć. Pierwsze minuty wyglądały dobrze w wykonaniu zawodników Football Talents – kilka ładnych podań, rajdów Łukasza Mordyńskiego i Filipa Chełmeckiego, generalnie dobrze weszliśmy w mecz. Niestety nie potrafiliśmy wykorzystać swojej początkowo dobrej gry, a rywale z każdą minutą rozkręcali się i coraz mocniej zagrażali bramce strzeżonej w tej części przez Wiktora Rzepkowskiego. Blok obronny zbudowany z Tymona Gabrysia, Kuby Nowosielskiego i Jasia Rode długo dobrze sobie radził. W zadaniach obronnych swoich kolegów świetnie wspomagał, grający na środku pomocy Miguel Ciołczyk Garcia. Całe nieszczęście w tej kwarcie zaczęło się około 8 minuty. Uderzony piłką Miguel musiał zejść z boiska, a wprowadzony w jego miejsce Jaś Stańczak, nienawykły do gry w środku pola zostawiał trochę więcej miejsca przeciwnikom. Powstała wyrwa między naszą linią obrony, a linią ataku. Do tego mieliśmy bardzo duże problemy z wyprowadzeniem piłki od własnej bramki. Chłopcy uparli się na grę w poprzek boiska lub jego środkiem, co przynosiło kolejne straty i okazje bramkowe dla rywali. Udawało nam się jednak te błędy naprawiać, dzięki ofiarnej grze Wiktora, Kuby, Tymona i Jasia Rode. Trzeba przyznać, że chłopcy dobrze wzajemnie się asekurowali. Gdy już udało nam się przedostać na połowę przeciwników, zaangażowaliśmy się w atak zbyt licznie i tejże wzajemnej asekuracji zabrakło. Rywale po przechwycie popędzili z kontrą na naszą bramkę, ograli osamotnionego Jasia Rode i pokonali Wiktora. Stracona bramka podcięła nam skrzydła, do końca tej części to goście przeważali. Udało im się trafić do naszej bramki jeszcze raz, po ładnym strzale z dystansu, którego Wiktor po prostu nie mógł obronić. Po pierwszym kwadransie przegrywaliśmy 0:2.
Po krótkiej przerwie chłopcy przystąpili do drugiej części spotkania i jakby w 10 sekund zapomnieli o wszystkim, o czym usłyszeli w przerwie. Nieporozumienie w obronie i już w 2 minucie tej części rywale wychodzą na trzy-bramkowe prowadzenie. Broniący w tej części naszej bramki Tymon był bez szans. W tym momencie bardzo chłopcom pomogli rodzice-kibice, którzy nie tracili w nich wiary i cały czas zagrzewali do boju. Po stracie trzeciej bramki trzeba było ostro zabrać się do roboty i pokazać, że na boisku są tego dnia dwie drużyny, które potrafią grać w piłkę. Tak też chłopcy zaczęli robić. Dużo dobrego w poczynania kolegów wniósł Wiktor Rzepkowski, który w 5 minucie tej kwarty pojawił się na placu gry. Kilka jego dynamicznych rajdów spowodowało, że zawodnicy FT nabrali wiatru w żagle. W 7 minucie rozgrywaliśmy akcję na połowie gości, piłka trafiła do Filipa Chełmeckiego, który zdecydował się na drybling i został zatrzymany niezgodnie z przepisami przed linią pola karnego. Do rzutu wolnego podszedł etatowy egzekutor stałych fragmentów gry – Kuba Nowosielski. Tym razem Kuba zdecydował się na mierzone uderzenie w okolice okienka bramki KS Ursynów. Bramkarz przeciwników był w stanie obronić ten strzał, jednak wobec dobitki Wiktora Rzepkowskiego z najbliższej odległości był już bezradny. I tak padł pierwszy gol dla drużyny Football Talents r. 2005/06 w rozgrywkach ligowych. Już dwie minuty później zawodnicy FT mieli kolejną okazję do radości. Tym razem nasza akcja ofensywna była rozgrywana z prawej strony przez Filipa Chełmeckiego i Jasia Stańczaka. Drugi z chłopców posłał piłkę do znajdującego się przed polem karnym Miguela, który zauważył zupełnie niepilnowanego z lewej strony Wiktora i skierował piłkę w jego stronę. Wiktor bez namysłu uderzył na bramkę i chociaż strzał mu wyszedł nienajlepszy, to okazał się on bardzo zaskakujący dla bramkarza gości. Najważniejsze, że po uderzeniu Wiktora piłka po raz drugi zatrzepotała w siatce przyjezdnych i tym samym zdobyliśmy bramkę kontaktową. Chłopcy uwierzyli w to, że w tym meczu można powalczyć jeszcze o zwycięstwo. Do końca kwarty to my przeważaliśmy i mieliśmy jeszcze przynajmniej dwie okazje do tego, by doprowadzić do wyrównania. Za jednym razem w zamieszaniu pod bramką zabrakło trochę zdecydowania, za drugim razem, uderzającemu po długim rogu Wiktorowi do zdobycia hat-tricka zabrakło kilkunastu centymetrów, gdyż o tyle piłka minęła słupek. Drugą kwartę wygraliśmy 2:1 i schodziliśmy na przerwę w dużo lepszych humorach.
Niestety, na dwie ostatnie kwarty meczu najlepiej byłoby spuścić zasłonę milczenia. Chłopcy zapomnieli o tym, że są drużyną, nie grali zespołowo. Kiedy już decydowali się na podania były one spóźnione, niecelne, bądź kierowane do rywali. Wałkowane przez nas na ostatnich treningach wyprowadzania akcji od własnej bramki kompletnie leżało. Już w 4 minucie trzeciej części meczu goście ostudzili nas w naszych dążeniach do wyrównania, podwyższając swoje prowadzenie. Minęły kolejne 4 minuty i było już 2:5. Powietrze kompletnie z nas zeszło, a KS Ursynów dominowało na boisku. Przeciwnicy grali w piłkę, a my trwoniliśmy energię na bieganiu za nią. Kiedy w końcu udawało nam się ją odzyskać, pozbywaliśmy się jej bardzo łatwo. W dwóch ostatnich kwartach bramce przeciwnika zagroziliśmy jedynie dwukrotnie, podczas gdy pod naszą bramką rywale gościli często, dając tym samym możliwość wykazywania się swoimi umiejętnościami bramkarskimi Tymonowi (w 3 kwarcie) i Jasiowi Stańczakowi (w 4 kwarcie). Jeszcze w końcówce spotkania goście na pożegnanie wbili nam kolejnego gola i mecz zakończył się naszą porażką 2:6.
Przegraliśmy zasłużenie, jednak ilość serca i woli walki, jaką chłopcy włożyli w ten mecz jest imponująca, mimo niekorzystnego wyniku każdy z nich walczył do ostatniego gwizdka. Tak więc przegraliśmy, ale nie ulegliśmy, a to jak mawiał pewien mądry człowiek, zwycięstwo.
Słowa pochwały należą się również tym z chłopców, którzy nie bali się indywidualnych dryblingów, zwłaszcza gdy próby takie podejmowane były we właściwych sektorach boiska i w odpowiednich momentach. Tego ich uczymy i tego od nich wymagamy. Na doskonalenie podań i poruszania się po boisku chłopcy mają całe lata. Jeżeli nie nabiorą pewności w prowadzeniu piłki teraz, jeśli teraz nie nauczą się wygrywać pojedynków jeden na jeden, to za kilka lat będzie na to za późno.
Najlepszym zawodnikiem meczu wybrany został Wiktor Rzepkowski. Kapitalna druga kwarta w jego wykonaniu, kiedy to swoim wejściem poderwał drużynę do boju i zdobył 2 bramki. Do tego dobra postawa w bramce i świetne indywidualne wygrane pojedynki jeden na jeden z użyciem zwodów.
Wyróżnieni zostali:
- Miguel Ciołczyk Garcia – bardzo dobra postawa, gdy grał w środku pomocy, jako jeden z niewielu dostrzegał dziś na boisku kolegów, do tego nie boi się wykonywać zwodów i za ich pomocą kilka razy ładnie minął przeciwników,
- Kuba Nowosielski – najlepszy z naszych obrońców, choć nie bezbłędny, ładnie włączał się w akcje ofensywne, gdy było to konieczne, jednak jako kapitan drużyny musi lepiej panować nad emocjami
Football Talents reprezentowali:
1) Rafał Borkowski
2) Filip Chełmecki
3) Miguel Ciołczyk Garcia – 1 asysta
4) Tymon Gabryś – 2/4 meczu jako bramkarz
5) Krzyś Michałek
6) Łukasz Mordyński
7) Kuba Nowosielski – 1 asysta
8) Jaś Rode
9) Wiktor Rzepkowski – 2 gole, 1/4 meczu jako bramkarz
10) Jaś Stańczak –1/4 meczu jako bramkarz
P.S. Dziękujemy rodzicom oraz rodzeństwu naszych piłkarzy, kolegom ze starszych drużyn, oraz kontuzjowanym zawodnikom i ich rodzicom za przybycie i gorący doping (zwłaszcza doping mam)
Najnowsze komentarze