Home > Relacje meczowe > Tylko i aż punkt w starciu 2005/06 z FA Piaseczno

Tylko i aż punkt w starciu 2005/06 z FA Piaseczno

Maj 9th, 2015

Z końcowego rozstrzygnięcia w spotkaniu z Football Academy Piaseczno możemy być z jednej strony zadowoleni, z drugiej zaś musimy odczuwać spory niedosyt. Zadowolenie może płynąć z faktu, iż długo kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku, punktując błędy przeciwnika. Niestety, w ostatnich 6 minutach meczu pozwoliliśmy przeciwnikom na odrobienie 3-bramkowej straty, stąd wspomniany niedosyt. Ostatecznie zremisowaliśmy 4:4.

Od początku naszej wizyty przy ul. Wojewódzkiej 12 w Konstancinie- Jeziornie sprawy toczyły się nieco dziwnie. Ogólnie rzecz ujmując, gospodarze nie byli najlepiej przygotowani od strony organizacyjnej do zawodów, stąd też mecz rozpoczął się z 20-minutowym opóźnieniem. Nie wpłynęło to negatywnie na poziom naszej gry w pierwszych minutach, chociaż niektórzy z chłopców byli trochę zdekoncentrowani. Do 9 minuty dobrze radziły sobie oba bloki obronne, toteż okazji bramkowych było niewiele, ale wtedy dynamicznym rajdem, zakończonym celnym strzałem, popisał się Julian Turowski. Julian wykorzystał swoją siłę oraz niebywałą determinację i dał nam prowadzenie. Gol pozwolił nam mocniej uwierzyć w swoje umiejętności. Gospodarze próbowali odpowiedzieć, ale nasi obrońcy w tej kwarcie byli bezbłędni. Za to pod drugą bramką coraz odważniej poczynali sobie zawodnicy Football Talents. Nasi reprezentanci stworzyli kilka ładnych akcji, a jedna z nich przyniosła nam drugiego gola. Dwójkową akcję Łukasza Mordyńskiego i Wiktora Rzepkowskiego zakończył ten drugi, posyłając piłkę do bramki przy niewielkim udziale jednego z obrońców gospodarzy. Było to w 15 minucie spotkania. Chwilę później sędzia odesłał zawodników na pierwszą przerwę.

Druga część rozpoczęła się od natarcia gospodarzy. Gubiliśmy się zwłaszcza przy wykonywanych przez nich rzutach rożnych. Kilka razy ratował nas broniący w niesamowitych okolicznościach Kuba Kowalczyk, na którego przeciwnicy nie potrafili znaleźć sposobu. Na nieszczęście „Kowala” (i nas wszystkich) sposób znaleźliśmy sami, wkopując sobie piłkę do bramki w zamieszaniu w naszym polu karnym. Pechowcem w tej sytuacji był nasz kapitan Kuba Nowosielski, który nie podłamał się tym niefartownym wypadkiem. Wręcz przeciwnie, wpłynęło to na niego mobilizująco. Już w 20 minucie, czyli dwie minuty później, po pięknym strzale lewą nogą z okolic linii pola karnego dał nam trzeciego gola. Świetnie w tej sytuacji zachował się Łukasz Mordyński, który poprowadził natarcie i wyłożył Kubie piłkę do strzału. Prowadziliśmy 3:1, a w kolejnej akcji niewiele zabrakło, by „Nowy” jeszcze podwyższył to prowadzenie. Tymczasem przeciwnicy ani myśleli o poddawaniu się. Konsekwentnie prowadzili swoje natarcia i z czasem coraz bardziej zagrażali naszej bramce. Jednak nasza defensywa, złożona z Andrzeja Olszewskiego, Jasia Rode i Juliana Turowskiego (wspierana przez pomocników i Kowala) nie dopuściła do utraty kolejnego gola. Druga kwarta zakończyła się naszym dwubramkowym prowadzeniem.

W trzeciej kwarcie obie drużyny sprawiały wrażenie jakby znalazły się w bokserskim klinczu. Z obu stron brakowało pomysłu na skuteczne wykańczanie akcji. My oddawaliśmy dużo strzałów z dystansu, z niekoniecznie przygotowanych pozycji, lub biernie oczekiwaliśmy w polu karnym na podanie od kolegi z bocznego sektora. Za to rywale nie potrafili sobie dać rady z naszą obroną, a zwłaszcza z Julianem, który był dla nich nie do przejścia. Kibice w tej części goli nie zobaczyli, ale mogli za to podziwiać wiele ciekawych indywidualnych pojedynków.

Na ostatnią kwartę wyszliśmy nastawieni bojowo. Chcieliśmy szybko podwyższyć prowadzenie i sztuka ta udała się w 48 minucie. Piękne krosowe podanie Wiktora Rzepkowskiego z prawej strony, mocnym i dokładnym strzałem wykończył Jaś Stańczak. Było 4:1 dla nas i uwierzyliśmy, że wygraliśmy mecz. Szkoda tylko, że nasi rywale nie byli o tym tak przekonani, jak my. To co działo się w ostatnich minutach na długo zapadnie w głowy naszych piłkarzy. Oddaliśmy zupełnie inicjatywę gospodarzom i śledziliśmy rozwój wydarzeń, wyczekując na końcowy gwizdek. W 55, 59 oraz 61 minucie straciliśmy trzy gole i pozwoliliśmy sobie wydrzeć zwycięstwo z rąk. Pewnie, że na słabo oświetlonym boisku gra czarną piłką nie ułatwiała zadania, zwłaszcza obrońcom i bramkarzowi. Pewnie, że dwa strzały z dystansu przeciwników były „strzałami życia”. Sęk w tym, że dopuściliśmy do tych strzałów. Nauka z dzisiejszego meczu płynie następująca: Mecz nie jest wygrany dopóki nie wybrzmi ostatni gwizdek sędziego.

Zawodnikiem meczu został wybrany Julian Turowski. Sposób w jaki powstrzymywał niełatwych przeciwników budzi najwyższe uznanie. Świetnie podłączał się do akcji ofensywnych i dobrze wyprowadzał piłkę z własnej strefy obronnej. Do tego gol, otwierający rezultat spotkania.

Na wyróżnienie zasłużył:

Kuba Kowalczyk – kolejny bardzo dobry mecz Kuby. Kilka razy ratował nam skórę w niesamowity sposób. Nie zawinił przy żadnym z goli dla przeciwników.

Tradycyjnie dziękujemy niezastąpionym kibicom za wsparcie w trakcie meczu

Football Talents reprezentowali:

1)      Jaś Chojecki

2)      Tymon Gabryś

3)      Kuba Kowalczyk – bramkarz

4)      Łukasz Mordyński – 2 asysty

5)      Kuba Nowosielski – 1 gol

6)      Andrzej Olszewski

7)      Jaś Rode

8)      Wiktor Rzepkowski – 1 gol, 1 asysta

9)      Tymek Skolimowski

10)   Jaś Stańczak – 1 gol

11)   Julian Turowski – 1 gol

 

Kategorie:Relacje meczowe Tagi:
                                                                                                                                                                                                                                                                                                
Komentarze są zamknięte