Home > Relacje meczowe > Chaos w Ładach (o meczu r. 2005/6 i jego okolicznościach)

Chaos w Ładach (o meczu r. 2005/6 i jego okolicznościach)

Wrzesień 25th, 2015

Chaos – słowo, które dobrze opisuje to, co działo się w środę po południu przy ul. Długiej w Ładach, gdzie zmierzyliśmy się w z miejscowym UKS-em. Chaos na poziomie organizacyjnym, kulturowym, chaos w grze przeciwników i niestety w końcowej fazie meczu, również w naszej. Trudno jednak mieć pretensje do naszych zawodników, gdyż normalna gra w tak fatalnej atmosferze była niemożliwa. Mimo remisu na boisku, to chłopcy z logo FT na piersi mogą się czuć zwycięzcami.

Na wstępie zaznaczymy, że mecz pierwotnie miał się odbyć w ostatni weekend sierpnia, lecz na prośbę Ład został przełożony (i to kilkakrotnie). Gospodarze mają widać przekładanie spotkań wpisane w program, bowiem do tej pory z czterech ligowych kolejek rozegrali terminowo zaledwie jedną. Mieliśmy więc delikatne obawy przed środowym starciem, związane z poziomem organizacyjnym. Nie spodziewaliśmy się jednak tak złej i wyniszczającej atmosfery.

Zawodnicy FT rozpoczęli lepiej niż w ostatnich meczach. Przejęli inicjatywę i nadawali ton wydarzeniom na boisku. Kilka razy zagrozili bramce gospodarzy, ale nie były to okazje stuprocentowe. Pod naszą bramką działo się niedużo, a Kuba Kowalczyk nie miał okazji do pokazania bramkarskich umiejętności. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska i jej tempo było mocno rwane. My próbowaliśmy grać po ziemi, co utrudniała nierówna nawierzchnia. Rywale kopali piłkę przed siebie, upatrując szans na zdobycie gola przy okazji rzutów rożnych. Żadnej ze stron w pierwszej kwarcie nie udało się wyjść na prowadzenie.

W drugiej odsłonie dzięki lepszej grze stworzyliśmy sobie pierwsze realne sytuacje do zdobycia gola. Blisko otwarcia wyniku byliśmy po strzale głową Kuby Piesiewicza oraz mocnym uderzeniu z dystansu Jasia Rode. W obu przypadkach zabrakło odrobiny precyzji lub piłkarskiego szczęścia. Z każdą minutą coraz mocniej „pachniało” bramką dla FT i w końcu osiągnęliśmy zamierzony efekt. Autorem gola był Jaś Stańczak, który wykorzystał prostopadłe podanie Juliana Turowskiego z głębi pola. Jaś, niczym rasowy snajper, wpadł między dwóch obrońców, wygrał z nimi pojedynek biegowy i końcówką buta puścił piłkę obok wychodzącego z bramki golkipera. Akcja ta miała miejsce w 24 minucie. Rozochoceni golem, natarliśmy z jeszcze większym animuszem i niewiele zabrakło byśmy szybko zaliczyli drugie trafienie. Po rajdzie lewą stroną boiska w polu karnym UKS-u znalazł się Julian Turowski. Niestety, tam zamiast podać do któregoś z dwóch, nieobstawionych kolegów, zdecydował się na uderzenie z ostrego konta, które nie znalazło drogi do bramki. Zatem na drugą przerwę schodziliśmy prowadząc 1:0.

Po zmianie stron rywale dość nietypowo „mobilizowani” przez swojego trenera agresywniej ruszyli do ataków. My pozostawaliśmy przy swoim stylu rozgrywania, ale nieco na jakości zaczęły tracić nasze akcje. Mecz stał się bardziej wyrównany. Gospodarze kilka razy przetestowali naszych obrońców i Kowala, ale to pod drugą bramką było groźniej. W 39 minucie za sprawą Maksa Jesionka podwyższyliśmy nasze prowadzenie. Maks mocnym wolejem skutecznie wykończył ostrzał bramki prowadzony przez zawodników FT. Wcześniej uderzali Julian, którego strzał odbił bramkarz i Kuba Nowosielski, który trafił w obrońcę. Szczęśliwie dla nas piłka, po odbiciu się od tego ostatniego, trafiła pod nogi Maksa, a stamtąd do siatki. Wygrywaliśmy 2:0 i taki rezultat utrzymał się do końca trzeciej kwarty.

W przerwie przed ostatnią kwartą wszyscy zgromadzeni wokół boiska, chcąc, nie chcąc, stali się świadkami swoistego „one man show”.  Żenującego i wprawiającego normalnych ludzi w osłupienie. Trener rywali, dorosły mężczyzna stał nad dziewięcio-, dziesięcioletnimi dziećmi i wrzeszczał tak, że słychać go było pewnie w całych Ładach, nie przebierając przy tym w słowach i obrażając swoich podopiecznych. Rodziców tych dzieci to jednak nijak nie ruszyło. Widać taki model pracy z najmłodszymi praktykuje się w lokalnej szkółce i jest on powszechnie akceptowany przez lokalną społeczność.

Zszokowani zawodnicy FT wyszli na czwartą część meczu i nie byli w stanie opanować roztrzęsionych głów i nóg. Niewiele do nich w tym momencie docierało. Przejęli narzucony przez gospodarzy styl gry, zwany potocznie „bij, a leć”, bazujący na dalekich wykopach. O dokładnym przyjęciu piłki, precyzyjnym podaniu nie było mowy. Przeciwnicy wykazali wyższość nad nami w tym niezwykle skomplikowanym sposobie budowania akcji i doprowadzili do wyrównania na 4 minuty przed końcowym gwizdkiem. Mecz zakończył się wynikiem 2:2, który uradował zawodników, kibiców i przede wszystkim „charyzmatycznego” trenera UKS-u.

My cieszyliśmy się mniej, ale kto wie, co działoby się po spotkaniu gdybyśmy je wygrali. Strach pomyśleć, jak wyglądałaby pomeczowa odprawa w szatni gospodarzy…

Tymczasem satysfakcję przynosi fakt, że kontynuujemy znakomitą passę nieprzegranych spotkań wyjazdowych. Było to już 7!! spotkanie z rzędu, którego nie przegraliśmy na terenie rywala. Brawo chłopcy. Brawo również za to, że mimo przezwisk, jakie padły ze strony przeciwników przed meczem, w jego trakcie oraz po ostatnim gwizdku, nie daliście się sprowokować. Pokazaliście klasę.

Najlepszym zawodnikiem meczu wybrany został Kuba Kowalczyk. Niemal w 100% realizował nakreślone przed meczem założenia taktyczne, dotyczące wznawiania gry. Mimo gorącej atmosfery bardzo pewny w swoich interwencjach.

Na wyróżnienie zasługują wszyscy pozostali zawodnicy. Tym razem nie za grę, bo ta nie była tego dnia najlepsza. Z pewnością wszystkich stać na więcej. Wyróżnienie za to, że po raz kolejny pokazali charakter wojowników i nie pękli w tej piekielnej atmosferze.

Dziękujemy naszym dzielnym kibicom za wsparcie w trakcie meczu i po nim :) Muszę jednak dodać, że trenerowi rywali nie podobał się nasz doping, a zwłaszcza okrzyki „Football Talents”. Cóż… widać na boisku w Ładach dopingować można tylko, obrażając innych.

Wyjątkowo zdecyduję się również na małą prywatę. Swoje osobiste podziękowania kieruję do mojego zagorzałego fana, który biegał przy linii bocznej w klapkach i uprzyjemniał mi sędziowanie zawodów. Zdaje się, że był to rodzic jednego z zawodników UKS-u. Nie miałem okazji podziękować Panu i uścisnąć dłoni bezpośrednio po meczu. Mam nadzieję, że może tą drogą moje podziękowania dotrą do Pana.

Trener Kornel

Football Talents reprezentowali:

1)      Franek Grabowski

2)      Maks Jesionek – 1 gol

3)      Kuba Kowalczyk – bramkarz w całym meczu

4)      Kuba Nowosielski

5)      Andrzej Olszewski

6)      Kuba Piesiewicz

7)      Jaś Rode

8)      Tymek Skolimowski

9)      Jaś Stańczak – 1 gol

10)   Jaś Sveen

11)   Julian Turowski – 1 asysta

Kategorie:Relacje meczowe Tagi:
                                                                                                                                                                                                                                                                                                
  1. Joanna Sveen
    Wrzesień 26th, 2015 at 15:27 | #1

    Trenerze – relacja majstersztyk :). Gospodarzom nie podobaly sie nasze okrzyki ” Football Talents”? Czyzbysmy za cicho kibicowali? Obiecujemy poprawic sie podczas meczu rewanzowego za tydzien!

  2. rodzice Jurka
    Wrzesień 26th, 2015 at 18:55 | #2

    no tak, historia o panu w klapkach nas powaliła :))) a w związku z tym proponujemy (bez względu na rocznik) pospolite ruszenie – wszyscy na Sarabandy za tydzień!!! piękne, kulturalne i bardzo głośne kibicowanie do potęgi „n”…

  3. mswidnicka
    Wrzesień 26th, 2015 at 20:19 | #3

    Gorąco popieramy!

  4. Joanna Sveen
    Wrzesień 26th, 2015 at 20:24 | #4

    My bedziemy niezaleznie od powolania. Musi byc nas jak najwiecej!

  5. Piotr1976
    Wrzesień 27th, 2015 at 03:50 | #5

    A nas nie będzie i osobiście odradzam „pospolite ruszenie „.

  6. Tata Jasia Stanczaka
    Wrzesień 27th, 2015 at 15:23 | #6

    „Pospolite ruszenie” polega na przybyciu jak największej rzeszy kibiców FT, nikt nie wzywa do wzięcia wideł i kos. Chodzi o to by pokazać, że można kulturalnie dopingować. Ja jedynie czego odradzam to przychodzenia w klapkach :-) bo może być mokro i chłodno.

  7. rodzice Jurka
    Wrzesień 27th, 2015 at 17:27 | #7

    a tym bardziej w klapkach i białych skarpetach do połowy łydki!!!

Komentarze są zamknięte