Home > Relacje meczowe > Słodki smak zwycięstwa

Słodki smak zwycięstwa

Październik 4th, 2015

Zawodnicy r. 2005/6 w meczu szóstej kolejki pokonali UKS Łady 3:2, dostarczając przy tym grupie fantastycznych kibiców, zgromadzonych „przy Sarabandy” dużej porcji emocji. Zwycięstwo to było niezwykle cenne, bo przeciwnicy wcale zadania nie ułatwiali, imając się przeróżnych środków, w tym niesportowych fauli. Wygrana odniesiona w takich okolicznościach daje jeszcze większą satysfakcję.

Wyjątkowo, bo dobrze, rozpoczęliśmy spotkanie. Szybko złapaliśmy właściwy rytm i jako pierwsi zagroziliśmy bramce przyjezdnych. Nie wykorzystaliśmy jednak dwóch okazji bramkowych, przy obu zbyt długo zwlekając z oddaniem strzału. Wyraźnie rysowała się nasza przewaga, która objawiała się między innymi posiadaniem piłki. Nie pozbywaliśmy się jej nerwowo, staraliśmy się przy niej utrzymać. Rywale po pierwszych minutach przestoju w kolejnych ruszyli odważniej na naszą bramkę i wykazali się większą od nas skutecznością. W 10 minucie zabrakło asekuracji bramkarza po strzale gości z dystansu. Kuba Kowalczyk pewnie odbił pierwsze uderzenie, ale przy dobitce nie miał już szans. Minęły kolejne 2 minuty i w pozornie niegroźnej sytuacji straciliśmy drugiego gola. W nieobstawionej przez nas strefie środkowej, zawodnik UKS-u przejął, wyprowadzaną przez nas piłkę i oddał mocny strzał, lobując przy tym „Kowala”. Mimo dobrego początku musieliśmy ponownie gonić wynik. Jeszcze w pierwszej kwarcie mogliśmy zmniejszyć stratę, ale w sytuacji „sam na sam” Jasiowi Chojeckiemu zabrakło trochę szczęścia.

W drugiej kwarcie pozwoliliśmy przyjezdnym na większą swobodę w grze. Zostawialiśmy im dużo miejsca, czego oni w przeciwieństwie do nas nie robili wcale. Starali się nam uprzykrzać życie na całym boisku, agresywnie dążąc do przejęcia piłki. I to rywale w tej części byli górą, choć nie potwierdzili tego zdobyczą bramkową. My jakby lekko zniechęceni powoli przestawaliśmy mieć ochotę na walkę w tym meczu. Sytuację odmieniło wejście Jasia Chojeckiego na środek pomocy. Jaś nie odpuszczał starć o piłkę, pracował przy tym na całym boisku, dzięki czemu jego koledzy mieli zawsze wsparcie. Postawa Jasia była kluczowa dla odwrócenia losów spotkania, ale nie nastąpiło to w pierwszej połowie. Po 30 minutach przegrywaliśmy 0:2.

Odrabianie strat rozpoczęliśmy po zmianie stron. W końcu zaczęliśmy odważniej walczyć i wymuszać błędy przeciwników. Ci, nie znajdując innych sposobów zaczęli nas coraz częściej faulować. W 34 minucie przekonali się po raz pierwszy, że taka gra nie popłaca. W odległości ok. 25m od bramki sfaulowany został Jaś Stańczak. Do rzutu wolnego podszedł Kuba Nowosielski. Futbolówka uderzona przez Kubę powędrowała w światło bramki, gdzie przed bramkarzem trącił ją jeszcze Julian Turowski. Odbita od Julka piłka odbiła się jeszcze od słupka i finalnie wylądowała za linią bramkową. Bramka kontaktowa dodała nam skrzydeł, rozkręcaliśmy się. Nasza defensywna trójka Skolimowski-Rode-Turowski, wsparta przez Jasia Chojeckiego coraz pewniej przerywała akcje rywali. W defensywie pracowali też napastnicy. Do tego budowanie akcji od naszej bramki przestało sprawiać nam problem. Wszystko to, dzięki ruchliwej postawie ofensywnych graczy. Sposób na radzenie sobie z rywalami znalazł zwłaszcza Jaś Stańczak, raz za razem uciekający obrońcom UKS-u. To po kolejnym faulu na Jasiu Stańczaku w 38 minucie do piłki podszedł ponownie Kuba Nowosielski. Tym razem do bramki było nieco bliżej, więc Kuba zdecydował się na strzał pod poprzeczkę. Precyzyjnie uderzona piłka przeleciała dokładnie między rękami golkipera, a poprzeczką bramki i mogliśmy się wszyscy cieszyć z wyrównania. Młodych piłkarzy Football Talents remis nie cieszył. Trzeba było kuć żelazo, póki gorące. W 41 minucie nadarzyła się kolejna okazja. Ponownie rzut wolny ze sporego dystansu i po raz kolejny przy piłce znalazł się Kuba Nowosielski. Tym razem mocne uderzenie wybronił bramkarz, który odbił piłkę daleko przed siebie. Ta wypadła przed pole karne, gdzie najszybciej przy niej znalazł się sam egzekutor stałego fragmentu gry i przyłożył poprawkę z półwoleja. Piłkę zatrzymała dopiero siatka. Brawo Kuba! Wyszliśmy na prowadzenie, którego nie oddaliśmy już do końca trzeciej części.

Ostatni kwadrans gry zapowiadał się emocjonująco. W poprzednim starciu z Ładami pozwoliliśmy się dogonić w ostatnich 10 minutach, mając dwie bramki zaliczki. Tym bardziej jednobramkowa przewaga mogła zostać szybko zniwelowana. Musieliśmy więc wykrzesać z siebie wszystkie pokłady sił, żeby nie dopuścić do „powtórki z rozrywki”. Łady rzuciły wszystkie siły do ataku, ale my zagraliśmy koncertowo w obronie. Największe niebezpieczeństwo rywale stworzyli przy dwóch rzutach wolnych, ale strzegący naszej bramki Kowal z zadziwiającą łatwością i spokojem wyłapał oba trudne uderzenia. Za to pod bramką UKS-u zakotłowało się nie raz i nie dwa. Mnożyły się nasze okazje, ale nie potrafiliśmy podwyższyć rezultatu. Były okazje sam na sam, z których górą wychodził bramkarz gości, były rzuty rożne, po których aż dziw, że nic nie wpadło. Wreszcie była akcja, po której piłka zmierzała już do bramki, ale dosłownie z linii bramkowej wybił ją jeden z przeciwników. Reasumując to my mieliśmy w tej części przewagę, ale nie udało nam się jej udokumentować. Szkoda, bo kibice spokojniej oglądaliby mecz, a tak wszyscy drżeliśmy o końcowy rezultat do ostatnich sekund.  Koniec, końców, po  ostatnim gwizdku sędziego to my cieszyliśmy się ze zwycięstwa, które tego dnia smakowało wyjątkowo słodko.

Czy zagraliśmy wyjątkowo dobry mecz? Nie, ale zagraliśmy na tyle dobrze, żeby tego dnia wyjść ze starcia zwycięsko. Potrafiliśmy wykorzystać nasze mocne strony i nie daliśmy się po raz kolejny sprowokować, mimo że agresywnych fauli i przezwisk ze strony przeciwników nie brakowało i tym razem. Szczęśliwie też sytuację na boisku i poza nim kontrolował Pan Sędzia, który skupił na sobie gromy trenera rywali. Biorąc pod uwagę okoliczności, czyli chorobę dwóch powołanych zawodników, niepewność czy uda się zagrać naszemu bramkarzowi i wydarzenia z pierwszego meczu, trzeba uznać odniesioną wygraną za mały sukces.

Sukces nie byłby możliwy bez grupy fantastycznych kibiców, którzy przybyli, by swoim głośnym dopingiem wesprzeć naszych zawodników w najtrudniejszych chwilach. Dziękujemy więc wszystkim rodzicom, dziadkom zawodników r. 2005/6 oraz zawodnikom r. 2007 i ich rodzicom, którzy wzmogli nasz doping na tyle, że niósł się pewnie aż do Ład. Wieeelkie dzięki! :)

Zawodnikiem meczu wybrany został Jaś Chojecki. Mimo, iż nie przyczynił się bezpośrednio do żadnej bramki, to jego postawa odmieniła losy meczu. Zapanował nad środkiem boiska i pokazał kolegom jak walczyć.

Na wyróżnienie zasłużyli:

Jaś Stańczak – najczęściej faulowany z naszych zawodników, odnalazł swój sposób na przejmowanie piłek zagrywanych do niego przez Kowala, szybki i waleczny i w końcu dobrze szukający miejsca na boisku, do poprawy opanowanie nerwów w sytuacjach podbramkowych

Kuba Nowosielski – to rzuty wolne wykonywane przez Kubę dały nam 3 bramki, nie obawia się pójść w drybling, co mu się chwali, choć często przesadza z tym elementem, musi zacząć pracować na boisku, nie mając piłki przy nodze

Kuba Kowalczyk – dotarł na mecz mimo kłopotów ze zdrowiem i zagrał świetne zawody, kapitalne dwie interwencje przy rzutach wolnych rywali, dobrze wprowadzał piłkę do gry, stosując raz krótkie, raz długie rozegranie

Football Talents reprezentowali:

1)      Jaś Chojecki

2)      Maks Jesionek

3)      Kuba Kowalczyk – bramkarz w całym meczu

4)      Kuba Nowosielski – 2 gole, 1 asysta

5)      Kuba Piesiewicz

6)      Jaś Rode

7)      Tymek Skolimowski

8)      Jaś Stańczak – 1 asysta

9)      Jaś Sveen

10)   Julian Turowski – 1 gol

 

Kategorie:Relacje meczowe Tagi:
                                                                                                                                                                                                                                                                                                
Komentarze są zamknięte