Home > Aktualności > 5 minut, które wstrząsnęło FT (relacja z meczu r. 2005/6)

5 minut, które wstrząsnęło FT (relacja z meczu r. 2005/6)

Październik 31st, 2016

Dawno nie straciliśmy takiej liczby goli, w tak krótkim odstępie czasu, jak miało to miejsce w niedzielę. W ciągu 5 minut cztery razy musieliśmy wyciągać piłkę z naszej bramki. Mimo, że przez pozostałe 55 minut byliśmy lepsi od rywala, to nie daliśmy rady odrobić takich strat i przegraliśmy z Deltą 2:4.

Niestety co jakiś czas miewamy takie fatalne przestoje, w trakcie których tracimy gole seriami. Nie potrafimy po stracie bramki szybko skierować naszego myślenia na pozytywne tory, tylko rozpamiętujemy poniesione straty, a przeciwnicy często to wykorzystują. Nie inaczej było w niedzielnym pojedynku z warszawską Deltą. Do 14 minuty mecz był wyrównanym widowiskiem z delikatną przewagą Football Talents. We wspomnianej już minucie rywale wykonywali rzut rożny, który, jak się później okazało, był kluczowy dla losów całego spotkania. Mocne dośrodkowanie z lekką pomocą wiatru powędrowało w światło naszej bramki, co kompletnie zaskoczyło (a nie powinno) stojącego na pierwszym słupku Jasia Rode oraz bramkarza. Nie upłynęły dwie minuty i dopuściliśmy przeciwników do strzału sprzed pola karnego. Nie było to mocne uderzenie, raczej klasyczny „szczur” jakich nasz golkiper Mateusz Świdnicki bronił w swoim życiu setki. Niestety tym razem Mati nie dał rady i zrobiło się 2:0 dla gospodarzy. Kolejna minuta to rzut wolny dla rywali w środkowej strefie boiska. Uderzona przez rywala piłka szybuje w nasze pole karne, gdzie na jej wybicie nie decyduje się ani Tymek Skolimowski, ani wychodzący z bramki Mati. Na nasze nieszczęście największe zdecydowani wykazuje zawodnik Delty, który zdobywa dla swojej drużyny trzecią bramkę. Stoimy jak wryci i nie wierzymy w to, co się dzieje. Czekamy aż ktoś obudzi nas z tego koszmarnego snu. Ale koszmar się nie kończy. Rozpędzeni przeciwnicy atakują jak natchnieni i w 18 minucie oddają kolejny strzał sprzed pola karnego. Tym razem piłka odbija się od jednego z naszych obrońców i kompletnie myli, próbującego interweniować Mateusza Świdnickiego. 4:0. Katastrofa. Na szczęście czwarte trafienie było jednocześnie ostatnim dla gospodarzy w tym starciu. Gdy w końcu udało nam się otrząsnąć po bramkowej serii rywali, zaczęliśmy atakować z większą zaciętością i na poważnie zagrażać bramce Delty. Głęboko cofnięci rywale przerywali nasze akcje prowadzone środkiem, więc decydowaliśmy się na uderzenia z dystansu. Najbliżej szczęścia był Julian Turowski, którego bombę z dużym wysiłkiem wybronił bramkarz rywali. W 27 minucie udaje nam się odnaleźć drogę do celu. Naszą akcję przerywają krótkim wybiciem gospodarze, ale do piłki dopada Mateusz Paradowski i strzałem z okolic 15m pokonuje golkipera Delty. Tym samym „Parada” ustala wynik pierwszej połowy.

W historii naszych występów były już mecze, w których potrafiliśmy wracać z na prawdę dalekich podróży. Z wiarą, że uda się to ponownie, wyszliśmy na druga część. I błyskawicznie zmniejszyliśmy straty. Wysoki pressing  przyniósł pożądany efekt. Piłkę pod polem karnym gospodarzy przejął Alan Bartosz, a następnie w pojedynku jeden na jeden nie dał szans bramkarzowi. Nie mogliśmy lepiej rozpocząć. Nie potrafiliśmy jednak skutecznie pójść za ciosem, choć uderzenia na bramkę próbowali chyba wszyscy, z wyjątkiem broniącego w drugiej połowie Kuby Kowalczyka. Najbliżej zdobycia gola byliśmy w 40 minucie, kiedy to dwóch zawodników Delty za brutalne faule wylądowało poza boiskiem. Pytanie tylko czy faul bramkarza, interweniującego poza polem karnym na mijającym go Mateuszu Paradowskim nie zasługiwał na sroższą niż karę niż 2 minuty wykluczenia. Po tym faulu mieliśmy rzut wolny, który sam poszkodowany próbował zamienić na bramkę, ale ładną obroną popisał się zmiennik bramkarza gospodarzy. W całych 31 minutach drugiej części przeważaliśmy, a Delta z rzadka zapuszczała się na naszą połowę. „Kowal” za dużo pracy nie miał, ale kilka razy musiał wykazać się czujnością. W naszym polu karnym zagotowało się na dobre tylko raz, kiedy to w zamieszaniu, jeden z naszych obrońców wybił piłkę powoli zmierzającą w światło naszej bramki. Niestety naszej przewagi nie udało się udokumentować większą liczbą trafień i ostatecznie przegraliśmy 2:4.

Gratulujemy zwycięstwa gospodarzom, bo zasługiwali na punkty w tym sezonie. Po wielu meczach bez zwycięstwa w końcu i oni mogli przypomnieć sobie jego słodki smak. Szkoda, że my zaczynamy powoli zapominać jak ono smakuje. Okazja do rewanżu na Delcie wiosną, bowiem obie drużyny zmierzą się ze sobą w niższej klasie rozgrywkowej. Tymczasem przed nami ostatnie w tej rundzie spotkanie z KS Ursynów na swoim terenie. Będziemy chcieli pokrzyżować plany walczącym o awans przeciwnikom i jednocześnie zapewnić sobie milsze wspomnienia przed zimową przerwą.

Zawodnikiem meczu wybrany został Kuba Piesiewicz. Bardzo dobrze poradził sobie w środku pola, wygrywał dużo pojedynków i wiedział, co zrobić z piłką po przejęciu.

Na wyróżnienie zasłużyli:

Mateusz Paradowski, Alan Bartosz, Julian Turowski

Dziękujemy kibicom za doping w pierwszych minutach meczu :)

 

Football Talents reprezentowali:

1)      Alan Bartosz – 1 gol

2)      Maks Jesionek

3)      Kuba Kowalczyk – bramkarz w drugiej połowie

4)      Kuba Nowosielski

5)      Mateusz Paradowski – 1 gol

6)      Witek Pełka

7)      Kuba Piesiewicz

8)      Jaś Rode

9)      Tymek Skolimowski

10)   Jaś Stańczak

11)   Mateusz Świdnicki – bramkarz w pierwszej połowie

12)   Julian Turowski

P.S. Przypominamy, że w nadchodzącym tygodniu trenujemy w czwartek o 18:30 na boisku przy Hawajskiej oraz w piątek od 16:30 do 18:00 na Wyścigach. Mecz w niedzielę o 13:00 na Wyścigach.

 

 

Kategorie:Aktualności Tagi:
                                                                                                                                                                                                                                                                                                
Komentarze są zamknięte