Udany rewanż w meczu z Okęciem (Akt. Film+ zdjęcia)
W sobotę rocznik 2007 rozgrywał rewanżowe spotkanie z RKS Okęcie. W pierwszej rundzie przegraliśmy, a rywal przed tym spotkaniem znajdował się na szczycie tabeli, więc to nie my byliśmy faworytem. A jednak wygraliśmy i to zdecydowanie bo aż 9:5.
Nie był to jednak w całości dobry mecz naszych zawodników. W skrócie relacjonując: zagraliśmy bardzo dobry początek. Potem na dobry poziom wróciliśmy w połowie drugiej kwarty i tak już zostało do połowy czwartek kwarty. Następnie chwila słabsza ale końcówka znów należała do FT.
Chwilę przed meczem rozpadało się na dobre. Mokliśmy, ale dzięki grze naszych zawodników już 2 minucie meczu zrobiło nam się cieplej. Julek Sveen grający wówczas w ataku odebrał piłkę obrońcy, popędził kilka metrów, wypuścił Igor Kyrcza, który sprytnym strzałem pokonał wychodzącego bramkarza gości. 1:0.
Po tej bramce jednak nasza gra stała się mniej pewna, a bardzo dobrze grało Okęcie. Długo i cierpliwie potrafiło utrzymywać się przy piłce, zmuszając nas do defensywy. Początkowo dobrze się broniliśmy, ale skapitulowaliśmy w 9 minucie. Co prawda w straconej bramce duży udział mamy my sami, ale gol to gol i mieliśmy remis.
Kolejne minuty były wyrównane. Mieliśmy świetną szasnę na drugiego gola, ale nasz napastnik nie trafił w piłkę. Okęcie też miało ale strzał z ostrego kąta pewnie obronił Henio Chromiński. Tuż przed końcem pierwszej kwarty straciliśmy niestety drugą bramkę. Przypadkowe wkopanie piłki w nasze pole bramkowe, ogromne zamieszanie i mimo ofiarnej postawy naszych obrońców piłka wtoczyła się do bramki.
Druga kwarta rozpoczęła się od przewagi Okęcia. Już w 17 minucie goście powinni podwyższyć prowadzenie gdy do pustej bramki nie trafił ich zawodnik. W 20 minucie zaspaliśmy przy rzucie z autu i było już 3:1. Nasza gra nie wyglądała wówczas dobrze i niewiele osób uwierzyłoby w to, że wyraźnie wygramy to spotkanie.
Gościom wydawało się chyba, że jest już po meczu, że wciąż z taką łatwością będą zdobywać kolejne gole, ale my wcale nie zamierzaliśmy się poddawać. Z każdą minutą eliminowaliśmy kolejne błędy aż wreszcie weszliśmy na bardzo wysoki poziom, a przede wszystkim wreszcie zagraliśmy skutecznie. To właśnie tego elementu nam brakowało by sięgnąć po 3 punkty w poprzednim meczu z Przyszłością czy jeszcze wcześniej z Legią, .
W 21 minucie sprawy w swoje ręce wziął Kuba Błaszczyk. Zawalczył o piłkę podaną przez Mikołaja Brelę i popędził lewym skrzydłem. Wydawało się, że o głowę wyższy obrońca nie pozwoli Kubie na zakończenie tej akcji, ale Kuba poszedł „do końca” i strzelił w sam róg. 3:2.
To był kluczowy moment tego meczu, który pokazał, że nie będzie to mecz do jednej bramki. Okęcie błyskawicznie straciło swoją pewność i luz. Goście zaczęli popełniać błędy identyczne do tych, które kilka minut wcześniej popełnialiśmy my. Nasi zawodnicy z chwili na chwilę coraz dosadniej przekonywali się, że rywale to nie przeciwnik poza naszym zasięgiem. Ta zmiana nastawienia obu zespołów wyraźnie wpłynęła na dalsze losy meczu.
W 29 minucie sfaulowany został Kuba Janus. Piłkę w okolicach 18 metra ustawił sobie Julek Sveen i idealnie przymierzył nad murem w okienko bramki Okęcia. 3:3. Po chwili wywalczyliśmy rzut rożny…
Wykonał go Kuba Janus. Dośrodkował i … To co zrobił wówczas Kuba Musialik zasługuje na odrębny akapit.
O postępach Kuby pisaliśmy już w poprzednich relacjach, ale zachowaniem z 30 minuty pokazał, że drzemią w nim jeszcze większe możliwości. Dośrodkowaną piłkę uderzył stojąc tyłem do bramki, z powietrza, piętą i absolutnie nie był to przypadek tylko celowe zachowanie. O takich golach mówi się „stadiony świata” bo nie powstydziłby się jej nawet Ibrahimovic
Dzięki tej bramce wyszliśmy na prowadzenie, co jeszcze 10 minut wcześniej gdy przegrywaliśmy 3:1 wydawało się niemożliwe.
Ale takim samym wydaje się to co zrobiliśmy w trzeciej kwarcie strzelając aż cztery gole. Zanim jednak zaczęliśmy je strzelać po raz kolejny znakomicie w naszej bramce zachował się Henio Chromiński, który popisał się refleksem, gdy po rzucie rożnym z niedużej odległości obronił strzał przenosząc piłkę nad poprzeczką.
W 34 minucie strzeliliśmy bramkę na 5:3. Piłkę przejął Mikołaj Brela, natychmiast podał ją do Igora Wydmańskiego, który zaraz po przyjęciu piłki przymierzył z dystansu w sam róg bramki Okęcia. Piękna bramka!
Ledwie 60 sekund później piłkę w naszym polu karnym przejął Szymon Wolak, zagrał do Kuby Janusa, ten minął rywala i wypuścił Igora Wydmańskiego. Wydma uderzył, bramkarz zdołał odbić strzał, ale przy dobitce nabiegającego Kuby Musialika nie miał szans! 6:3!
Nasze ataki sunęły jeden za drugim. W kolejnej akcji Kuba Janus zakręcił obrońcami ale Jego strzał z linii pola karnego minął bramkę Okęcia. Po chwili zamieszanie pod bramką Okęcia, a najbliżej strzelenia bramki był Igor Kyrcz.
W 40 minucie Okęcie próbowało w ataku pozycyjnym zagrozić naszej bramce. Ale niedokładne podanie przejął świetny w tym meczu Mikołaj Brela i podał do Kuby Musialika. Podał nieco za mocno i wydawało się, że nic z tego nie będzie. Kuba jednak nie odpuścił. Wcisnął się między obrońcę a wychodzącego bramkarza, po czym minął go i strzelił z całej siły do pustej bramki. 7:3
W 44 minucie strzeliliśmy ostatnią w tej kwarcie bramkę. Igor Wydmański minął obrońcę i podał do Igor Kyrcza. „Kurczak” strzelił ale piłka odbita od obrońcy wróciła mu pod nogi. Wtedy przyjął ją i przymierzył w górny róg bramki gości.
Ostatnia kwarta zapowiadała się ciekawie. Ani na chwilę nie chcieliśmy stracić koncentracji. Wiedzieliśmy, że do wygrania meczu jest jeszcze daleko. Z takim nastawieniem wyszliśmy na ostatni kwadrans. Zaczęliśmy dobrze i nasze prowadzenie powinniśmy podwyższyć już w jednej z pierwszych akcji. W zamieszaniu swoich sił próbowali Mikołaj Brela i Igor Kyrcz, aż wreszcie piłka trafiła do Kuby Błaszczyka. Ten mocno uderzył ale piłkę odbił bramkarz rywali.
W 51 minucie Okęcie wreszcie przełamało swoją niemoc. Co prawda znów przy znaczącym udziale nas samych, ale jednak potrafili wykorzystać nasz błąd. Mimo, że wciąż prowadziliśmy czterema golami, wszystkim do głowy zajrzała myśl – „oby tego nie roztrwonić”. Tym bardziej nerwowo zrobiło się w 53 minucie gdy wynik brzmiał już tylko 8:5.
Nerwy nie trwały jednak do końca meczu, bowiem w 57 minucie kolejny świetny przechwyt zanotował Mikołaj Brela. Podał do Kuby Janusa, który natychmiast lewą nogą oddał strzał zaskakując bramkarza gości. Rywale nie mieli już wiary i nadziei na końcowy sukces a i my opanowaliśmy stres i na dobre uwierzyliśmy, że wygrana już nam nie ucieknie. Zwycięstwo 9:5 cieszy, ale obiektywnie rzecz biorąc jest za wysokie. Tak jak i za wysoka była nasza porażka w pierwszym meczu. Naszym zdaniem Okęcie w pierwszym meczu zagrało słabiej niż w sobotę, choć wówczas na pewno ustrzegło się takich błędów jak teraz. My bardzo mocno opieramy się o psychikę. Jak nam zacznie iść to możemy wygrać niemal z każdym. Gorzej jak nie idzie, bo wtedy porażka również może przydarzyć się niemal w każdym meczu.
Ciężko wybrać osoby najlepsze i wyróżnione w naszej drużynie bo na takie miano zapracowało wielu. Ale po długich rozważaniach najlepszym wybieramy Mikołaja Brelę, który zanotował aż 4 asysty! Wyróżnienie dla Kuby Musialika i Julka Sveena.
FT reprezentowali:
- Henio Chromiński, bramkarz w I, III i IV kwarcie
- Jasiek Motyka, bramkarz w II kwarcie
- Julek Sveen, kapitan, 1 gol i 1 asysta
- Szymon Wolak
- Bartek Świdnicki
- Tymek Najdzik
- Igor Wydmański – 1 gol i 2 asysty
- Igor Kyrcz – 2 gole
- Kuba Janus – 2 asysty i 1 gol
- Kuba Błaszczyk – 1 gol
- Kuba Musialik – 3 gole
- Mikołaj Brela – 4 asysty
Prezentujemy film otrzymany od Taty Tymka Najdzika, któremu serdecznie dziękujemy. Zdjęcia pochodzą d Taty Kuby Musialika- również dziękujemy!!
Najnowsze komentarze