Fatalna postawa rocznika 2003
Rocznik 2003 w ostatnią sobotę gościł przy ul. Konwiktorskiej aby sprawić niespodziankę i wygrać z Polonią. Niestety nasze nadzieje na końcowy sukces zostały rozwiane bardzo szybko, a winić możemy wyłącznie samych siebie. Pierwszą połowę oddaliśmy zupełnie bez walki, co tak dobry przeciwnik bez problemu przekuł w cztero-bramkowe prowadzenie. Ostatecznie przegraliśmy 5:0.
Jeśli ilość zdań o meczu odpowiadałaby staraniom naszych zawodników, o pierwszej połowie można by nie napisać nic. Wyróżnić można wyłącznie Szymona Dobiegałę, który starał się łatać dziury po kolegach, ale w pojedynkę nie mógł wiele zdziałać.
Na boisko wyszliśmy przestraszeni, nazwa Polonia zrobiła swoje. Zbyt głęboko cofnięci nie graliśmy w piłkę, jedynie obserwowaliśmy poczynania rywali. Nawet nasze największe „walczaki” w tym meczu stały. Ponadto większość naszych podań trafiała do rywala. Nie odzywaliśmy się do siebie wcale – jakby każdy na każdego był obrażony.
Pierwszą bramkę straciliśmy już w 4 minucie. Drugą w 8-mej. Trzecią w … 12-tej. Jeśli tak miałby wyglądać cały mecz, ostateczny wynik brzmiałby 15:0. Uff, tyle na szczęście nie było. Po 12-tej minucie przeciwnik się nad nami zlitował i kolejną bramkę zdobył „dopiero” w 25 minucie.
Powyższy opis, nieco drwiący, nieco śmieszny, ale wbrew pozorom jest bardzo tragiczny. W naszej szkółce każdy zawodnik ma wpajaną jedną zasadę. Można być gorszym, można przegrać, może się coś nie udawać, ale nie może się nie chcieć i nie można się nie starać. Każdy rywal może okazać się lepszy na boisku, ale nie ma najmniejszych powodów, żeby przeciwnikowi bardziej zależało na dobrej grze! Tak niestety było w pierwszej połowie spotkania.
W przerwie powiedzieliśmy sobie mniej więcej to samo, co jest powyżej, tyle że nieco w ostrzejszy sposób.
Na szczęście poskutkowało. Nagle okazało się, że chłopcy potrafią walczyć, starać się, walczyć jak równy z równym z faworyzowanym przeciwnikiem.
Szczególnie pierwsze minuty było dobre, wreszcie coś zaczęło się dziać pod bramką Polonii. Niestety, kiedy Grzesiek Możeluk wychodził na czystą sytuację został sfaulowany, tuż przed polem karnym. Dobry mocny strzał Maksa Dobrowolskiego został kapitalnie odbity przez bramkarza gospodarzy.
Kilka chwil później mieliśmy kolejny rzut wolny z podobnego miejsca na boisku. Tym razem Maks trafił w obrońcę.
Niestety w 39 minucie popełniliśmy identyczny błąd jak w pierwszej połowie kiedy to dwa razy podawaliśmy do rywala na naszej połowie. Wówczas Polonia nie miała problemu z wykorzystaniem szansy, teraz też skrzętnie z okazji skorzystała. Zrobiło się 0:5.
Mimo utraconej bramki nie przestaliśmy walczyć. Nie szło nam tego dnia koszmarnie, ale wreszcie nam się chciało. To wystarczyło by nie tracić więcej bramek. Co prawda gola nie strzeliliśmy ale po drugiej połowie mogliśmy zejść z boiska z podniesioną głową.
Całe spotkanie trzeba jednak uznać za fatalne. Wielu zawodników tego dnia zwyczajnie zawiodło, a każdy musi się spodziewać, że po takich meczach może nie dostać powołania na kolejne. Nie ma w drużynie zawodników, którzy tylko dlatego, że świetnie grali w poprzednim sezonie będą powoływani także w tym. Na każde powołanie trzeba zapracować.
Najlepszym zawodnikiem został wybrany Szymon Dobiegała – jedyny, któremu chciało się przez cały mecz a do tego trzymał poziom.
FT reprezentowali:
- Wojtek Malicki – bramkarz
- Szymon Dobiegała
- Maks Dobrowolski
- Antek Cybulski
- Tomek Okleka
- Dawid Gnidiuk
- Kajtek Kyrcz – kapitan
- Grzesiek Możeluk
- Tristan Castaing
- Tomek Kiełczykowski
- Janek Sęk
- Kuba Janiak – debiut ligowy w FT
- Karol Wróblewski
- Kamil Anaszko
Najnowsze komentarze