Porażka mimo dobrej gry (r. 2005/6)
Po dobrym, zaciętym spotkaniu, w którym umiejętnościami i zaangażowaniem nie ustępowaliśmy rywalom, przegraliśmy w Łomiankach z miejscowym K.S.-em 2:4. Szkoda tylko, że to nie przeciwnicy uniemożliwili nam odrobienie strat w końcówce, ale sędzia, który nie wiedzieć czemu zakończył mecz prawie 3 minuty przed upłynięciem regulaminowego czasu gry.
W tej rundzie mieliśmy już do czynienia z różnymi zdarzeniami, ale jak widać nie wszystkiego jeszcze doświadczyliśmy i rozgrywki za każdym razem są nas w stanie czymś zaskoczyć. Tym razem niespodzianki były dwie. Pierwsza to omylnie przekazany nam adres boiska, przez który wszyscy mieliśmy okazję pozwiedzać Łomianki o poranku. Druga kwestia to problem ze stoperem głównego arbitra spotkania. Sędzia omyłkowo przedwcześnie zakończył zawody , nie dając nam szans na skuteczną pogoń w końcówce. Faktem jednak jest, że skrócił zawody o niecałe 3 minuty i choć zdarzało nam się już odrabiać straty w ostatnich chwilach, to szanse na to, że odrobilibyśmy 2 bramki w tak krótkim czasie były nikłe. Tyle tytułem wstępu.
Rozpatrując początek meczu w kontekście całej rudny jesiennej, rozpoczęliśmy dobrze, bowiem nie daliśmy się zaskoczyć w pierwszych minutach. Ba, to nawet my jako pierwsi stworzyliśmy sobie bramkową okazję. Groźnie strzelał z dystansu Kuba Nowosielski, ale bramkarz, grających w czerwonych strojach gospodarzy, był na posterunku. Po pierwszych minutach uwidoczniła się przewaga przeciwników, wśród których wyróżniał się grający w pomocy zawodnik z numerem 10. Wyróżniał się przede wszystkim niespotykanymi jak na 10-latka warunkami fizycznymi, ale też świetnym uderzeniem z dystansu. I gdy tylko zostawialiśmy mu trochę miejsca, potrafił ze swojego atutu uczynić pożytek dla drużyny. To właśnie ten zawodnik w 9 minucie otworzył rezultat spotkania mocnym strzałem zza pola karnego. Była to jedyna bramka, jaka padła w tej części meczu, nie zdołaliśmy bowiem odpowiedzieć.
Pierwsze 5 minut drugiej kwarty wyglądało jak końcówka pierwszej. To gospodarze częściej bywali pod naszą bramką. Najczęściej przebijali się naszą lewą flanką, gdzie zostawialiśmy im za dużo wolnej przestrzeni. Porządek na tej stronie zaprowadził dopiero Tymek Skolimowski. Od wejścia Tymka formacja obronna w ogóle grała dobrze i kasowała wiele akcji Łomianek, zwłaszcza tych prowadzonych skrzydłami. Najgorzej było gdy rywal próbował przebić się środkiem lub co gorsza decydował się na strzał z większej odległości. To właśnie ze środkowej strefy boiska padł drugi strzał zawodnika z numerem 10, który odnalazł drogę do bramki strzeżonej przez Kowala. Stało się to chwilę po przeprowadzonej przez nas groźnej akcji, której nie udało się nam skutecznie wykończyć. Tak to w piłce nożnej bywa – „niewykorzystane sytuacje się mszczą”. Stracona bramka przyszła w momencie, w którym zaczynaliśmy się rozkręcać. Chłopcy lepiej niż przed tygodniem konstruowali ataki i w końcu wykorzystywali szerokość boiska (w niektórych akcjach). Do tego kilka razy swoim ruchem bez piłki potrafili wymusić dobre podanie od kolegi. Brakowało jednak w tym wszystkim kropki nad i, precyzyjnego wykończenia. Więc na pierwszego naszego gola w tym meczu musieliśmy poczekać do kolejnej kwarty.
Doczekaliśmy się w 43 minucie. Do piłki ustawionej przy linii bocznej pola karnego, na prawo od bramki, patrząc z perspektywy strzelającego, podszedł Kuba Nowosielski. Wykorzystał niedokładne ustawienie muru i precyzyjnym uderzeniem zapewnił nam premierowe trafienie w tym meczu. Golkiper rywali mógł tylko podziwiać lot piłki, zmierzającej do jego siatki. Brawa dla Kuby tym większe, że sam sprowokował rzut wolny, który potem zamienił na gola. Tym samym Kuba w 5 meczu z rzędu zaliczył gola dla FT! Strzał Kuby pozwolił nam zmniejszyć prowadzenie rywali do dwóch bramek, bowiem wcześniej zdołali oni odskoczyć na 3 trafienia. Autorem trzeciego był ten sam zawodnik, który zdobył dwa pierwsze. I jakże by inaczej – strzał z dystansu. Od utraty trzeciej bramki coś jednak w naszej grze się zmieniło. Lepiej zaczęła wyglądać współpraca napastników z resztą drużyny, co momentalnie przełożyło się na nasze częstsze wizyty pod bramką gospodarzy. Wywieraliśmy presję na Łomiankach tworząc kolejne okazje. Niestety pod bramką oddawaliśmy strzały zbyt pospiesznie. Wspomniane już trafienie Kuby pokazało, że można i tchnęło w naszych chłopców dodatkowe pokłady wiary. Wiary w to, że mecz można jeszcze wygrać. Momentalnie wróciły wspomnienia z pierwszego starcia tych dwóch drużyn, w którym to odrobiliśmy właśnie trzybramkowe zaległości.
I zdaje się, że nie tylko nam przypomniały się tamte chwile, bowiem przeciwnicy zaczęli grać strasznie nerwowo. Popełniali błędy w prostych sytuacjach, raz nieomal sami pakując sobie piłkę do własnej bramki. Nam za to rosły skrzydła. Od początku ostatniej kwarty osiągnęliśmy dużą przewagę, którą to w 51 minucie udało nam się zamienić na gola. Piłkę pod bramką rywali wywalczył, rozgrywający dobre zawody, Maks Jesionek. Kiedy Maks znalazł się już z piłką w polu karnym dostrzegł idącego mu w sukurs Juliana Turowskiego i postanowił skierować do niego podanie. Julian taki prezent musiał po prostu wykorzystać. Precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza Łomianek i tym samym zaliczył kontaktowego gola. Remis był blisko, ale jak to w sporcie bywa „blisko” szybko się oddaliło. W walce o piłkę w okolicach środka boiska nieco zagalopował się Julian i sędzia odgwizdał faul, wyrzucając naszego zawodnika na 2 minuty poza boisko. Sędzia miał prawo do takiej decyzji. Szkoda tylko, że w sytuacji kiedy chwilę wcześniej Julian wychodził na „sam na sam” z bramkarzem i został powalony przez zawodnika Łomianek w stylu znanym raczej z rugby niż z piłki nożnej, ten sam pan sędzia pobłażliwie potraktował winnego. W zamieszaniu po zejściu Juliana nie zdołaliśmy ustawić muru przy rzucie wolnym, ani poukładać się w obronie. Rywale wykorzystali ten moment oddając mocny strzał, który obronił jeszcze Kowal, ale przy dobitce był już bez szans. Żaden z obrońców nie ruszył by zaasekurować naszego bramkarza. I takim sposobem w 55 minucie straciliśmy bramkę na 2:4. Zebraliśmy się ponownie do ataku, ale już trochę bez wiary. Spokój za to powrócił w szeregi rywali. Próbowaliśmy zmącić jeszcze ten spokój, ale skutecznie powstrzymał nas sędzia gwiżdżąc przedwcześnie po raz ostatni.
Był to dobry mecz w wykonaniu naszej drużyny, zwłaszcza w drugiej połowie. Gdybyśmy zagrali na tym poziomie w dwóch poprzednich starciach, bylibyśmy bogatsi o 6 punktów. Potrafiliśmy znaleźć swój sposób na fizyczną dominację rywali i byliśmy blisko osiągnięcia korzystnego rezultatu. Słowa pochwały należą się przede wszystkim tym, którzy dawali nam spokój na bokach obrony, czyli Tymkowi Skolimowskiemu i Adasiowi Łucjankowi. Tych dwóch zawodników zdecydowaliśmy się wybrać zawodnikami meczu. Wyróżnień tym razem nie przyznajemy.
Ponownie składamy serdeczne podziękowania naszym wiernym kibicom
Football Talents reprezentowali:
1) Maks Jesionek – 1 asysta
2) Kuba Kowalczyk – bramkarz w całym meczu
3) Adam Łucjanek
4) Kuba Nowosielski – 1 gol, 1 asysta
5) Jaś Rode
6) Wiktor Rzepkowski
7) Tymek Skolimowski
8) Jaś Stańczak
9) Julian Turowski – 1 gol
Najnowsze komentarze