Remis w Józefowie
Po zeszłotygodniowej wpadce w Wesołej rocznik 2003, w sobotę, postarał się o rehabilitacje. W znacznie trudniejszym meczu w Józefowie, grając z wielką ambicją i zawziętością, zremisowaliśmy bezbramkowo z Józefovią. Rywal był faworytem spotkania ale podczas meczu nie było widać jego wyższości. Mecz był wyrównany, obie ekipy stworzyły sobie po kilka okazji do zdobycia bramki a remis jest sprawiedliwym rezultatem.
To był typowy mecz walki, w którym o zwycięstwie zapewne zdecydowałby pierwszy gol. Ten jednak nie padł wcale więc od pierwszej do ostatniej minuty nikt nie odpuszczał. Co prawda goli zabrakło, ale na trybunach raczej nikt się nie nudził. Były ciekawe akcje, wysokie tempo, dośrodkowania, strzały, a że obaj bramkarze znali się na swoim fachu, w pięknym stylu wychodzili z opresji.
Dla nas ten mecz był czymś więcej, niż kolejnym spotkaniem ligowym. Zależało nam by po wstydliwym występie w Wesołej pokazać na co nas stać. Już po przedmeczowym okrzyku słychać było wolę walki z jaką podeszliśmy do spotkania. Nikt nie odstawiał nogi, a ewentualne błędy nadrabialiśmy ambicją. Mecz kosztował bardzo wiele sił, w przerwie chłopcy wyglądali jakby przebiegli maraton. Ale nikt się nie poddawał i nie rezygnował, mimo że na ławce było tylko dwóch zawodników z pola.
Józefovia kilka razy próbowała swoich sił z dystansu, ale za każdym razem czujny był Hubert Zgórzyński. Najbardziej niebezpiecznie było, gdy kapitan gospodarzy dośrodkował w pole karne, a tam zawodnik zamykający akcje pomylił się nieznacznie. Po drugiej stronie boiska dwukrotnie niemal wyskakiwaliśmy z radości. Najpierw gdy Grześ Możeluk sprytnie skierował piłkę w kierunku dalszego słupka, ale futbolówka minęła go o centymetry. Następnie w zamieszaniu podbramkowym bramkarz Józefovii w ostatniej chwili zatrzymał piłkę, która już przelatywała mu między nogami. Obie drużyny miały też po kilka rzutów rożnych ale z nich nic nie wynikało.
W przerwie żadna ze stron nie spieszyła się do powrotu na boisko, chcąc choć trochę odpocząć. Gdy już zaczęliśmy, po kilku sekundach stworzyliśmy rywalom doskonałą sytuację do zdobycia gola. Na szczęście błąd kolegi w defensywie naprawił Hubert Zgórzyński. Jak się później okazało to była najlepsza sytuacja bramkowa gospodarzy, choć później jeszcze kilka razy Hubert musiał się nagimnastykować, by zachować czyste konto.
Po kilku minutach drugiej części to nasz zespół stanął przed 100 procentową szansą na objęcie prowadzenia. Antek Gondek podał do Tristana Castaing, który wybiegł do sytuacji sam na sam. Niestety strzelił zbyt lekko, a dobrze dysponowany bramkarz gospodarzy poradził sobie z tym strzałem. Była to najlepsza okazja w całym meczu.
Później wartą odnotowania była szansa Maksa Dobrowolskiego, którego pierwszy strzał został zablokowany, a dobitka po nodze obrońcy przeszła tuż nad poprzeczką.
W ostatniej minucie meczu mieliśmy jeszcze rzut wolny na połowie przeciwnika. Piłka wróciła do Kuby Janiaka, ale Jego strzał pewnie chwycił bramkarz gospodarzy.
W tym meczu ciężko wybrać jednego zawodnika, który zasłużył na miano najlepszego, dlatego wyróżnienia otrzymuje cały zespół. Dziś znów byliśmy zespołem walczącym, na który przyjemnie się patrzyło. Pokazaliśmy także, że wcale nie jesteśmy słabsi od zespołów, które w tabeli są nad nami. Musimy tylko na każdym meczu ( i treningu przede wszystkim) dawać z siebie tyle ile dawaliśmy dziś.
FT reprezentowali:
- Hubert Zgórzyński
- Wojtek Malicki
- Antek Cybulski
- Szymon Dobiegała
- Bartek Kusyk
- Kuba Janiak
- Antek Gondek
- Tomek Okleka
- Grześ Możeluk
- Tristan Castaing
- Tomek Kiełczykowski
- Maks Dobrowolski
Prezentujemy kilka zdjęć otrzymanych od Taty Bartka Kusyka, któremu serdecznie dziękujemy. Więcej na facebook.com/footballtalentswarszawa
Najnowsze komentarze