Home > Relacje meczowe > Gościnni dla Przyszłości (relacja z meczu r. 2005/6)

Gościnni dla Przyszłości (relacja z meczu r. 2005/6)

Wrzesień 11th, 2016

W spotkaniu z Przyszłością Włochy zadbaliśmy o to, by goście bardzo dobrze wspominali wizytę na Wyścigach. Pozwoliliśmy narzucić sobie ich styl gry i daliśmy sobie wpakować aż siedem goli. My drogę do bramki odnaleźliśmy jedynie dwukrotnie. W sobotę wyjątkowo dotkliwie odczuliśmy brak naszych czołowych obrońców i …sędziego.

Od przybycia gości na teren Wyścigów dbaliśmy o dobrą atmosferę wiedząc, że mecz odbędzie się bez arbitra. Przyczyną braku sędziego jest po prostu za mała ich ilość w warszawskim okręgu w stosunku do liczby meczów, które odbywają się w weekendy. Dlaczego arbitrów jest tak mało? Cóż, niewiele osób jest w stanie wytrzymać pretensje, niejednokrotnie obelgi (wśród których „sędzia kalosz” to najłagodniejsze) i groźby rzucane przez uczestników i „kibiców” piłkarskich wydarzeń kilka razy w ciągu weekendu przez dłuższy czas. Zwłaszcza, że jeśli chodzi o piłkę nożną na poziomie okręgu, w zamian ci ludzie dostają niewielkie pieniądze i tylko to. Nie powiemy przecież, że zyskują społeczny szacunek. Trzeba pamiętać, że taki sędzia jest sam i potencjalnie „gra” przeciw wszystkim. Każda jego decyzja jest dla jednej strony krzywdząca. Pół biedy jeśli ta strona uzna ją za sprawiedliwą. Dużo gorzej, jeśli w opinii tej strony, jest błędna. Takich decyzji do podjęcia podczas meczu jest multum. Sędzia kończy więc mecz jako wróg publiczny, bo każdego zdarzy mu się skrzywdzić przynajmniej raz. Po co piszemy to wszystko? Żebyśmy czasem zanim wyrzucimy z siebie stek kąśliwych uwag pod adresem arbitra przypomnieli sobie, że Ci ludzie są nam potrzebni i że zasługują na nasz szacunek, a bez nich piłka nożna traci sens.

W sobotę mieliśmy  okazję przekonać się jak takim drużynom jak nasza potrzebny jest doświadczony arbiter. W składzie mieliśmy bowiem większość zawodników z rocznika 2006, którym bardzo ciężko jest rywalizować fizycznie z rok starszymi kolegami, zwłaszcza gdy ta rywalizacja nabiera znamion „gry faul”. Nie chcemy jednak by brak związkowego arbitra był wytłumaczeniem naszej porażki. Zarówno młody sędzia ze strony Przyszłości, jak i nasz – Pan Jacek Kowalczyk (któremu jeszcze raz bardzo dziękujemy) sędziowali dobrze i obiektywnie.

Od pierwszych minut nie potrafiliśmy znaleźć skutecznej recepty na agresywną grę przeciwników. Daliśmy się zepchnąć na własną połowę, gdzie problemy sprawiało nam wyprowadzenie piłki od bramki. Bierną postawę prezentowali zwłaszcza środkowi pomocnicy, którzy nie kwapili się do wystawiania się kolegom. Dość szybko przyszło nam zasmakować gorzkiego smaku owoców takiej postawy. W 5 minucie tracimy pierwszą bramkę, skutkiem kiepskiego wyprowadzenia. Chwilę później jest już 0:2 po rzucie rożnym dla rywali. Budzimy się i staramy się poderwać do boju, ale marnujemy dwie stuprocentowe okazje. W 23 minucie jest już 0:3, a z mowy ciał naszych zawodników daje się odczytać zniechęcenie i rozczarowanie. Nie poddajemy się jednak i w 28 minucie zaliczamy pierwsze trafienie. Bardzo przytomnie i sprytnie zachowuje się Jaś Stańczak, który błyskawicznie rozgrywa rzut wolny, podyktowany za grę rękami bramkarza poza polem karnym. Wspomniany „Stan” dostrzega ustawionego przed polem karnym Kubę Nowosielskiego i płasko wycofuje do niego piłkę. Kuba uderza z pierwszej piłki, futbolówka mija gąszcz nóg i wpada do siatki. Z rezultatem 1:3 kończymy pierwszą połowę. Najjaśniejszą postacią w tej części w naszym zespole był Maks Jesionek, występujący w nowej dla niego roli – lewego obrońcy. Jako jedyny był w stanie we właściwy sposób podjąć fizyczną rywalizację z przeciwnikami, często będąc w niej górą. Dużo słabiej wyglądała reszta naszej formacji defensywnej. Tak jakby nauka z drugiej połowy ostatniego meczu poszła w las. Złe ustawianie się, złe wybory. Na usprawiedliwienie trzeba jednak dodać, że obrona wystąpiła w dość eksperymentalnym zestawieniu.

Drugą połowę zaczęliśmy dobrze, przypomnieliśmy sobie o tym jak wyglądał nasz plan na mecz. Próbowaliśmy grać szeroko i częściej podawać, podejmowaliśmy też próby zmiany stron. Wszystko to jednak z dużą nerwowością, brakiem dokładności, a co za tym idzie ze sporą liczbą strat. Całe zło w tej części rozpoczęło się w momencie gdy boisko ze względu na zmęczenie opuścił Maks Jesionek. Goście szybko wykorzystali jego brak na naszej lewej flance i w 37 oraz 38 minucie wpakowali nam dwa gole. My zamiast do bramki trafialiśmy w jej konstrukcję. Dwa razy w poprzeczkę strzelał Jaś Stańczak, trafienie w słupek dołożył też później Krzyś Jemielniak. Przyjezdni grali dużo skuteczniej, choć zarówno broniący w pierwszej połowie Mateusz Świdnicki, jak i stojący miedzy słupkami w drugiej części Kuba Kowalczyk kilka razy bronili nasz zespół przed utratą gola. Niestety dla nas skuteczni okazali się też w 44 minucie. Gdy na 15 minut przed końcem spotkania schodziliśmy na krótką przerwę na wodę, przegrywaliśmy już 1:6. Na odwrócenie losów spotkania było już za późno, ale bardzo zależało nam na tym, by przynajmniej jeszcze raz pokonać bramkarza Przyszłości. Cel osiągnęliśmy w 55 minucie. Mateusz Paradowski popisał się ładnym przerzutem ze środkowej strefy w kierunku Filipa Mazura, znajdującego się ok. 20m od bramki. Filip opanował piłkę i uderzył dosłownie w kierunku bliskiego słupka. Futbolówka odbiła się od tegoż słupka i na nasze szczęście wróciła do Filipa, który celnie się poprawił. Tym samym chwilowo zmniejszyliśmy prowadzenie rywali do czterech trafień. Chwilowo, bowiem dwie minuty później zawodnik Przyszłości pokonał Kowala jeszcze raz. Przy tej akcji kompletnie zaspała nasza druga linia, zostawiając pełną swobodę przeciwnikom. W 61 minucie sędziujący drugą połowę Pan Jacek Kowalczyk zagwizdał po raz ostatni, a na nas spadł przykry obowiązek wpisania do protokołu, końcowego rezultatu zawodów, czyli 2:7.

Po dwóch pierwszych meczach jasne jest, że mamy problem przede wszystkim w defensywnej fazie gry. Nie powinniśmy tracić tylu bramek, ale wiemy co zrobić, by w kolejnych meczach wyglądało to lepiej. Druga nasza bolączka to brak skuteczności. Nasza ofensywna formacja chyba zapatrzyła się w poczynania Arka Milika z ostatniego okresu ;). Tutaj o poprawę będzie trudniej, ale wierzymy, że i to nam się uda. Cóż, głowy do góry i do pracy, bo w przyszłości trzeba się zrewanżować Przyszłości, a dla kolejnych rywali nie możemy być już tak gościnni.

Zawodnikiem meczu wybrany został Maks Jesionek.

Na wyróżnienie zasłużyli Jaś Stańczak i Filip Mazur.

Dziękujemy kibiców za doping i przepraszamy, że przygnębieni porażką nie podeszliśmy i nie podziękowaliśmy po meczu :)

Football Talents reprezentowali:

1)      Alan Bartosz – debiut w FT

2)      Jaś Chojecki

3)      Miguel Ciołczyk Garcia

4)      Tymon Gabryś

5)      Franek Grabowski

6)      Krzyś Jemielniak

7)      Maks Jesionek

8)      Kuba Kowalczyk – bramkarz w drugiej połowie

9)      Filip Mazur – 1 gol

10)   Kuba Nowosielski – 1 gol

11)   Andrzej Olszewski

12)   Mateusz Paradowski – 1 asysta

13)   Kuba Piesiewicz

14)   Jaś Stańczak – 1 asysta

15)   Mateusz Świdnicki – bramkarz w pierwszej połowie

Kategorie:Relacje meczowe Tagi:
                                                                                                                                                                                                                                                                                                
Komentarze są zamknięte