Wystarczyło 50 sekund
W meczu z Lesznowolą rocznik 2007 obudził się do gry dość szybko bo w 50 sekundzie meczu. Tyle, że wtedy… przegrywaliśmy już 2:0! Takiego początku meczu nie miał chyba jeszcze żaden rocznik Football Talents w 10-letniej historii szkółki. Ostatecznie przegraliśmy 3:0 choć taki wynik ze sprawiedliwością nie ma nic wspólnego
To jednak nie jest tak przykre jak fakt, że drugi tydzień z rzędu gramy z drużyną, która zamiast grać w piłkę to ją wybija. We wczorajszym meczu Lesznowola bez przerwy wykopywała piłkę do przodu. Nie ważne czy piłka była na środku boiska, czy pod ich bramką, każdy obrońca, pod którego nogi przyleciała piłka natychmiast wybijał ją do przodu i to niezależnie od tego czy partnerzy z przodu byli, czy nie. Tym bardziej przykre, że chłopcy z Lesznowoli mają wysokie umiejętności indywidualne i spokojnie mogliby kreować sytuacje zmuszające ich samych do myślenia, kombinowania i wykrzesania z siebie ważniejszych w tym wieku cech piłkarskich niż tylko piekielnie mocne uderzenie piłki.
Powyższe nie jest napisane z powodu emocji towarzyszących wyraźnej porażce, choć zrozumiemy, jeśli spotkamy się z takimi zarzutami. Jest pisane w trosce o obce, fajne i utalentowane dzieciaki, które w myśl takiej taktyki (a może jej braku), takiego szkolenia (a może jego braku) marnują swój potencjał. Trenerów MUSI boleć widok, kiedy 11-letni zawodnik umie przyjąć piłkę, rozejrzeć się, podać, kiwnąć, a przy aprobacie trenera bez przerwy ją wybija. Drogi Trenerze Lesznowoli, może się Pan na nas obrazi, ale liczę że po chwili nerwów zrozumie Pan, że tak na prawdę piszemy to także dla Pana dobra. Sami nie jesteśmy nieomylni, popełniamy błędy, może nawet częściej niż w Waszym klubie, ale nikt nigdy nie zarzuci nam, że nie próbujemy naszych dzieci uczyć grać w piłkę. Na koniec życzę Wam (i sobie) - wygrajcie z nami w rewanżu jeszcze raz, udowadniając że wczorajszy sposób gry był tylko wypadkiem przy pracy.
Wracając do samego meczu. Można by powiedzieć, że zanim się rozpoczął to się skończył. Po 20 sekundach przegrywaliśmy 1:0. Straciliśmy piłkę w środku pola, dynamiczny zawodnik Lesznowoli przedarł się w nasze pole karne, a tam trochę przypadku i pecha z naszej strony pozwoliło by piłka wtoczyła się do bramki. Gdy rozpoczynaliśmy po raz drugi ze środka podłamani na pewno nie byliśmy, ale stres urósł. Niestety jak się okazało już w 50 sekundzie meczu przegrywaliśmy 2:0. Świetne dośrodkowanie z prawego skrzydła i cudowny wolej napastnika Lesznowoli. Szymon Kazana nie miał szans. No to w 60 sekundzie zaczynaliśmy ze środa trzeci raz. Po takich ciosach zapożyczając z bokserskiego ringu leżeliśmy na deskach, ale sędzia nie chciał zakończyć pojedynku. Mocno otumanieni, nie rozumiejący co się stało próbowaliśmy się podnieść. Łatwo nie było, bo rywale byli na fali. Ale z czasem było coraz lepiej.
Pierwsze ataki i sytuacje dawały nadzieję, że odrobimy straty choć Lesznowola częściej zagrażała naszej bramce. Sygnał do dobrej gry dał Szymon Wolak. Po minięciu rywala świetnie podał prostopadle do Igor Wydmańskiego, ten odegrał do Igora Kyrcza. Wydawało się, że będzie 2:1. Jednak „Kurczak” nie dał rady uderzyć, więc wycofał piłkę ponownie do Szymona Wolaka, który z dystansu przymierzył lewą nogą. Piłka o centymetry minęła spojenie słupka z poprzeczką.
Pod koniec pierwszej połowy graliśmy już „swoją grę”. Świetnie konstruowaliśmy akcje, wymieniając wiele podań i zmuszając rywali do biegania za piłką. Graliśmy dojrzale, choć ciężko było nam dojść do sytuacji strzeleckich. Kilka razy jednak zmusiliśmy bramkarza gości do pracy.
W ciągłym skupieniu musiał być też nasz blok obronny na czele z Szymonem Kazaną w bramce. Do przerwy jednak poza feralnymi pierwszymi pięćdziesięcioma sekundami gola nie straciliśmy.
Po przerwie poprawiliśmy swoją grę w defensywie, ale przede wszystkim lepsza była współpraca pomiędzy formacjami. Wiele pomysłów rozegrania akcji było nagradzanych brawami. Z każdą minutą zaczęliśmy dochodzić do coraz lepszych sytuacji strzeleckich. Okazje mieli Igor Wydmański, Michał Ciechan, Igor Kyrcz – dwie lub nawet trzy. Nic jednak tego dnia nie chciało wpaść do bramki Lesznowoli. Ciągle jednak mieliśmy wrażenie, że za chwilę strzelimy gola na 2:1 i wówczas nabierzemy wiatru w żagle.
Niestety właśnie wtedy przydarzył nam się błąd wynikający z chwilowego zagapienia, lub może zwyczajnie dlatego, że jeszcze jesteśmy dziećmi i takie sytuacje mają prawo nam się zdarzać. W 47 minucie straciliśmy trzecią bramkę.
Pewnie wtedy trochę przestaliśmy wierzyć w końcowy sukces, ale nie zmieniło to naszych starań. Walczyliśmy o każdą piłkę, ładnie rozgrywaliśmy akcje, dążyliśmy do zdobycia honorowej bramki. Dryblingami popisywał się Kuba Janus, szarżował Michał Ciechan. Piekielnie mocno na bramkę uderzał Kuba Musialik. Jeszcze w 60 minucie, po rzucie rożnym, o centymetry pomylił się Kuba Janus.
Przegraliśmy więc 3:0. Szkoda bo na tak wysoką porażkę nie zasłużyliśmy, choć jeszcze raz podkreślamy, że umiejętności indywidualne rywali były na wysokim poziomie. Cieszymy się jednak, że potrafiliśmy tak wiele akcji rozgrywać tak mądrze i ładnie. Mimo porażki możemy powiedzieć, że zrobiliśmy kolejny mały kroczek w rozumieniu piłkarskiego rzemiosła.
Najlepszym zawodnikiem został wybrany Szymon Wolak. Wyróżnienie dla Kuby Janusa.
FT reprezentowali:
- Mikołaj Brela
- Michał Ciechan
- Kuba Janus
- Igor Jasiurkowski
- Szymon Kazana – bramkarz
- Kuba Kusyk
- Szymon Kyrcz
- Igor Kyrcz
- Kuba Musialik
- Tomek Pilarek
- Łukasz Sadowski
- Julek Sveen – kapitan
- Szymon Wolak
- Igor Wydmański
Najnowsze komentarze