Udany debiut na nowym boisku
Zawodnicy z rocznika 2008 rozegrali w niedzielę pierwsze w swojej ligowej historii spotkanie na boisku przy ul. Lokajskiego 3. Nowa lokalizacja okazała się być szczęśliwa, a po ostatnim gwizdku sędziego mogliśmy cieszyć się z wywalczenia kompletu punktów.
Szczęście nie było główną przyczyną niedzielnej wygranej. Na końcowy sukces złożyło się wiele czynników, bo w starciu z dobrze znanym nam rywalem na błędy i brak koncentracji nie mogło być miejsca. Unia Warszawa to przeciwnik, z którym ligowe pojedynki nie należały do tej pory do przyjemnych. Jesienią spotkaliśmy się dwukrotnie i w obu przypadkach to rywal zgarniał wszystkie punkty. Byliśmy więc mocno zmotywowani do tego, aby nie tylko dobrze zagrać w piłkę ale też żeby w końcu wyjść zwycięsko z tej rywalizacji. Mecz ułożył się dla nas wręcz idealnie. Zaczęliśmy odważnie, a po kilku minutach wizualnej przewagi objęliśmy prowadzenie. Do niedokładnie wybitej przed pole karne piłki najszybciej dobiegł Kuba Zdunek i pięknym strzałem w samo okienko pokonał bramkarza gości Chwilę później w polu karnym Unii znów było niebezpiecznie. Piłkę z rzutu rożnego w pole karne dośrodkował Krzyś Likos, a wbiegający Wojtek Wardzyński minimalnie się z nią minął.
Byliśmy skoncentrowani i agresywni w odbiorze piłki. Nie pozwalaliśmy na zbyt wiele rywalowi, który często gubił futbolówkę już w okolicach środka boiska. Cała nasza drużyna mocno pracowała w defensywie, dzięki czemu w pierwszych minutach patrzyliśmy głównie na to co działo się pod bramką rywala. Goście rzadko pojawiali się na naszej połowie, ale niestety dla nas byli w pierwszej kwarcie wyjątkowo skuteczni. W 9 minucie sędzia podyktował rzut wolny, a piłka ustawiona była w dość bezpiecznej (tak się nam wydawało) odległości od naszej bramki. Zawodnik Unii uderzył jednak na tyle mocno, że po chwili był już remis. Takim obrotem spraw zaskoczeni byli wszyscy, ale nasi zawodnicy nie zamierzali zbyt długo rozpamiętywać utraty prowadzenia. Już w następnej akcji bliski gola dla FT był Wojtek Wardzyński, ale jego mocny strzał dobrze obronił golkiper gości. Cały czas pozostawaliśmy na połowie rywala. W 11 minucie pięknie do strzału złożył się Krzyś Likos, ale i on musiał uznać wyższość ‚jedynki’ Unii. Swoją szansę na gola miał też ponownie Wojtek Wardzyński jednak po jego mocnym strzale lewą nogą ponownie dobrze interweniował bramkarz Unii. Skupiony między słupkami naszej bramki pozostawał również Igor Szwarc co oznaczało, że więcej goli w tej części gry już nie oglądaliśmy.
Drugą kwartę znów rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia. W 17 minucie piłkę do gry z autu wprowadzał Natan Salski. Podał do Tymka Najdzika, który natychmiast odegrał w kierunku pola karnego rywali gdzie po chwili był już Natan. Mając przed sobą jedynie bramkarza zdecydował się na strzał czubkiem buta, a po chwili mogliśmy cieszyć się z ponownego objęcia prowadzenia Nie zamierzaliśmy osiadać na laurach i wiedzieliśmy, że do końca meczu pozostało jeszcze dużo czasu. Goście nie mieli raczej pomysłu na sforsowanie naszej szczelnej defensywy, a jedyne zagrożenie z ich strony pojawiało się po naszych błędach przy wyprowadzaniu piłki. Tak było w 20 minucie, kiedy trudny strzał w dobrym stylu obronił Igro Szwarc. My próbowaliśmy pokonać bramkarza rywali różnymi sposobami. Dwukrotnie blisko szczęścia byliśmy po stałych fragmentach gry. Najpierw, w 22 minucie, piłka po uderzeniu Maćka Maciąga wylądowała na poprzeczce. Trzy minuty później dobrym uderzeniem popisał się Tymek Najdzik, ale na posterunku czujny pozostawał golkiper Unii. Był to dobry kwadrans w wykonaniu naszej drużyny. Zasłużenie prowadziliśmy i z niecierpliwością wyczekiwaliśmy drugiej połowy.
W trzeciej kwarcie gra była bardziej wyrównana. Nasz zespół próbował dłużej utrzymać się przy piłce, a goście szukali swoich szans w jej odbiorze i szybkich atakach. Długo jednak czekaliśmy na pierwszą bramkową sytuację. W 37 minucie krótka wymiana podań na linii Natan Salski – Tymek Najdzik zakończyła się minimalnie niecelnym uderzeniem tego drugiego. Goście pozwalali nam rozgrywać piłkę na własnej połowie, a po przekroczeniu przez nas linii środkowej skutecznie rozbijali nasze ataki. Kreowanie sytuacji do zdobycia gola była dla nas trudne w tej części gry i każda mijająca minuta sugerowała, że ta kwarta nie przyniesie kolejnych trafień. Nie przestawaliśmy jednak próbować, a wiara w zdobycie trzeciego gola napędzała naszą drużynę do ataków. Wreszcie, w 44 minucie, mogliśmy znów gratulować jednemu z naszych zawodników. Przed polem karnym piłkę opanował Antek Derda i szybko podał do Maćka Maciąga. Ten przełożył futbolówkę na lewą nogę i oddał strzał w kierunku bramki Unii. Trzeba uczciwie przyznać, to uderzenie do najmocniejszych nie należało ale było na tyle trudne do obrony, że przy odrobinie pomocy ze strony bramkarza gości piłka znalazła się w bramce. Chwilę później sędzia zakończył trzeci kwadrans, po którym prowadziliśmy 3-1
Od początku czwartej kwarty bardzo aktywny był na boisku Antek Derda. Ustawiony na pozycji jednego z dwóch środkowych pomocników często dobrym dryblingiem robił przewagę i rozpoczynał nasze ataki. Dobrze współpracował z Nikodemem Bosakiem i Maćkiem Maciągiem, co zaowocowało kilkoma ciekawymi atakami. Miał też dwie bardzo dobre okazje do zdobycia gola. Najpierw minimalnie minął się z piłką dośrodkowaną przez Maćka, a kilka minut później po minięciu dwóch rywali przegrał pojedynek sam na sam z golkiperem Unii. Byliśmy skoncentrowani i wydawało się, że nic złego nam nie grozi. Nie stwarzaliśmy co prawda ogromnej ilości bramkowych okazji, ale tych prawie wcale nie kreował przeciwnik. Niestety po jednym z nielicznych ataków Unii piłka znalazła się w polu karnym. Nie potrafiliśmy szybko oddalić zagrożenia i po małym zamieszaniu straciliśmy drugiego gola. Przeciwnicy próbowali wywierać większą presję na naszych zawodnikach, ale ci pozostawali opanowani. Cały czas próbowaliśmy budować nasze ataki wymieniając podania, często wykorzystując w tym procesie naszego bramkarza. Upływające minuty sprawiały, że Unia chcąc myśleć choćby o punkcie musiała zaatakować większą ilością zawodników. Na własnej połowie zostawiali tylko jednego obrońcę, co dawało dużo szans do gry 1 na 1. Z jednego z takich pojedynków, w 59 minucie, zwycięsko wyszedł Krzyś Likos i popędził samotnie w kierunku bramki gości. Uderzył na tyle mocno, że piłka nawet po interwencji bramkarza znalazła drogę do bramki. 4-2! Ten gol ustalił ostatecznie wynik meczu i zapewnił naszej drużynie komplet punktów.
To był bardzo dobry mecz naszego zespołu. Przeciwnik postawił trudne warunki i przez pełne 60 minut musieliśmy być w pełni skoncentrowani. Nikt jednak nie odpuszczał, dzięki czemu tego dnia byliśmy lepszym zespołem niż nasz przeciwnik. Cieszy wygrana, choć czasem mogliśmy na boisku podejmować lepsze decyzje. Wiemy, że do poprawy jest jeszcze sporo i wykorzystamy każdy kolejny trening i mecz aby powoli wchodzić razem na wyższy poziom
Nie wybieramy w tym meczu najlepszego gracza. Za ten występ chcemy wyróżnić cały nasz zespół, bo zarówno zawodnicy z podstawowego składu jak i rezerwowi mieli swój wkład w końcowy sukces
Kibicom dziękujemy za gorący doping, który z pewnością dodawał naszym zawodnikom wiary we własne umiejętności
Barwy FT reprezentowali:
1. Maciek Maciąg - 1 gol
2. Nikodem Bosak
3. Krzyś Likos (kapitan) - 1 gol
4. Tymek Najdzik - 2 asysty
5. Natan Salski - 1 gol
6. Igor Szwarc (bramkarz)
7. Wojtek Wadzyński
8. Wiktor Woźniak
9. Kuba Zdunek - 1 gol
10. Antek Derda - 1 asysta
11. Bartek Krzyżewski
Poniżej film otrzymany od Taty Tymka, któremu serdecznie dziękujemy
Najnowsze komentarze