Zadowoleni po przegranej
Zawodnicy z grupy 2009/10 wybrali się w niedzielę na boisko przy ul. Myśliwieckiej 9 gdzie zmierzyli się z zespołem Agrykoli II Warszawa. W meczu nie zabrakło emocji, a na końcowe rozstrzygnięcia kibice czekali aż do ostatniej kwarty.
Przed niedzielnym spotkaniem nie byliśmy pewni czego do końca spodziewać się na boisku. Poprzednia rywalizacja obu drużyn zakończyła się wygraną Agrykoli, ale ten kto uważnie obserwował tamten mecz pamięta że był on pełen prostych i niewymuszonych błędów z naszej strony. Z wielu prezentów skutecznie korzystali ówcześni goście i odnieśli wysokie zwycięstwo. Byliśmy więc przekonani, że przy odpowiedniej koncentracji i skupieniu na powierzonych zadaniach nasi zawodnicy mogli nawiązać walkę z niedzielnym przeciwnikiem. Od samego początku byliśmy głównie zaangażowani w dobrą grę obronną. Graliśmy blisko siebie i szybko reagowaliśmy na niedokładne podania przeciwników. Błyskawicznie też, po odbiorze piłki, próbowaliśmy przenieść ją na połowę Agrykoli. Tam, już w 3 minucie pierwszy groźny strzał na bramkę gospodarzy oddał Franek Stańczak. W tej sytuacji górą okazał się bramkarz ale kilkadziesiąt sekund później był on już bez szans. Dośrodkowana z rzutu rożnego piłka spadła pod nogi naszego kapitana w tym meczu, Mateusza Marczuka, a ten z najbliższej odległości wpakował ją do pustej bramki Dwie minuty później groźne uderzenie oddał Tomek Salski, który w pierwszych fragmentach tego meczu był nie do powstrzymania na prawym skrzydle. Graliśmy całkiem dobrze, ale przede wszystkim nasi młodzi piłkarze byli niezwykle skoncentrowani na swoich zadaniach. Jednak rywale atakowali coraz mocniej, a my zaczynaliśmy popełniać proste błędy. Po jednym z nich padł gol wyrównujący. Chwilę później świetnie w naszej bramce zachował się Michał Jaroszewicz, który w bardzo dobrym stylu wybronił groźny strzał napastnika Agrykoli. Niestety przy dwóch następnych próbach gospodarzy niewiele mógł zdziałać i pod koniec kwarty jeszcze dwa razy wyciągaliśmy piłkę z naszej bramki. Kwarta zakończyła się prowadzeniem naszych przeciwników, ale nasi zawodnicy nie zamierzali się nawet na chwilę poddawać.
Druga część gry była bardzo ofensywna, a obaj bramkarze nie narzekali na brak zajęcia. W 20 minucie umiejętności golkipera Agrykoli ponownie testował Tomek Salski, a chwilę później dwiema świetnymi interwencjami popisał się Michał Jaroszewicz. W 25 minucie w okolicach pola karnego pojawił się bardzo aktywny Franek Stańczak, ale ani jego pierwsza ani druga próba nie dały gola FT. W kolejnych minutach do głosu coraz częściej zaczynali dochodzić nasi rywale, ale w bramce bezbłędny pozostawał nasz bramkarz. Kilkukrotnie pewnie bronił trudne strzały, a w 28 minucie wygrał pojedynek sam na sam z napastnikiem Agrykoli. Zawodnicy gospodarzy chcieli za wszelką cenę zdobyć czwartego gola, przez co zapominali o bronieniu dostępu do własnej bramki. W 30 minucie piłkę z naszego pola karnego mocno, na połowę rywala, wybił Mateusz Marczuk. Jako pierwszy wystartował do niej Franek Stańczak, a że wszyscy rywale byli pod naszą bramką to miał on przed sobą do pokonania jedynie kilkanaście metrów i bramkarza. Te czynności wykonał wzorowo i w ostatniej akcji drugiej kwarty zdobył gola, który dawał nadzieję na wywalczenie tego dnia pozytywnego rezultatu
Drugą połowę meczu zaczęliśmy od głębokiej defensywy, bo podrażnieni gospodarze chcieli szybko ponownie pokonać Michała Jaroszewicza. Ten pozostawał jednak bardzo czujny i wydawało się, że piłka tego dnia nie wpadnie już do naszej bramki. Pierwsze minuty trzeciej kwarty należały zdecydowanie do niego i kilkukrotnie ratował on nas od utraty gola. W 36 minucie wyprowadziliśmy groźny atak, który strzałem na bramkę gospodarzy zakończył Igor Makowski. Chwilę później mocno w tym samym kierunku uderzał Franek Stańczak. Wszyscy sympatycy FT podskoczyli wreszcie z radości w 38 minucie. Wtedy to na uderzenie sprzed pola karnego ponownie zdecydował się Igor Makowski. Tym razem oprócz siły dołożył jeszcze precyzję i piłka wylądowała w okienku bramki Agrykoli. Z przebiegu gry pewnie nie do końca zasługiwaliśmy na ten remis, ale nie specjalnie się tym faktem przejmowaliśmy. Musieliśmy też szybko znów skoncentrować się na defensywie, bo rywal ponownie zaczął naciskać. W naszej bramce dwoił się i troił jednak Michał Jaroszewicz, a kolejne strzały padały jego łupem. Gospodarze rzucali wszystkie siły do ataku, co dawało nam okazje do wyprowadzanie groźnych kontr. Pierwsze ostrzeżenie wysłał przeciwnikom Michał Chomuntowski, który pozostawiony sam na ich połowie mógł dać nam w 42 minucie prowadzeni gdyby tylko lepiej opanował piłkę. Ku naszemu zdziwieniu obrona Agrykoli nie wyciągnęła z tego faktu żadnej nauki i już dwie minuty później nasz napastnik ponownie znalazł się w takiej samej sytuacji. Tym razem jednak przyjęcie piłki go nie zawiodło, a spóźnieni obrońcy nie byli w stanie powstrzymać go przed zdobyciem gola dającego prowadzenie naszemu zespołowi Niesamowity kwadrans zakończyliśmy więc mocnym uderzeniem, ale byliśmy świadomi że gospodarze przycisną nas jeszcze bardziej w ostatniej części gry.
Niestety czwarta kwarta nie należała do najlepszych w naszym wykonaniu. Co prawda to my stworzyliśmy zagrożenie jako pierwsi, kiedy to w kierunku bramki gospodarzy uderzał Olaf Twarowski, ale już w 48 minucie musieliśmy wyciągać piłkę z własnej bramki. Chwilę później znów świetnie bronił Michał Jaroszewicz, lecz w 50 minucie nie miał szans przy mocnym strzale sprzed pola karnego. Zawodnicy Agrykoli odważnie ruszyli po kolejne gole i już w następnej akcji zdobyli szóstego. Długo nie byliśmy w stanie przenieść ciężaru gry na połowę rywala, a do jego bramki ponownie zbliżyliśmy się dopiero w 56 minucie kiedy to z dystansu strzelał Igor Makowski. Dwie minuty później z nie do końca wiadomych nam przyczyn sędzia podyktował rzut karny dla rywali, który chwilę później na gola zamienił jeden z zawodników Agrykoli. Ten kwadrans zdecydowanie należał do naszych przeciwników, którzy ostatecznie wygrali 7-4.
Na niedzielne spotkanie pojechaliśmy mając w pamięci pierwsze starcie obu zespołów w tym sezonie. W meczowym składzie zabrakło też kilku ważnych dla naszej drużyny zawodników, więc była to szansa dla zmienników na pokazanie się z jak najlepszej strony. Od początku spotkania mieliśmy na nie konkretny plan i długimi fragmentami nasi piłkarze realizowali go perfekcyjnie. Wszyscy bardzo dobrze ze sobą współpracowali, dzięki czemu potrafiliśmy stawiać opór mocno atakującym gospodarzom. Końcówka meczu nam się nie udała, ale na ogólną postawę powołanych na to spotkanie zawodników narzekać nie możemy
Naszym zdaniem trzech zawodników zasłużyło na miano najlepszych w tym meczu. Byli to Michał Jaroszewicz, Tomek Salski oraz Franek Stańczak. Pierwszy za genialną postawę w naszej bramce, drugi za świetną grę na prawym skrzydle a trzeci za ogromny charakter i nieustępliwość. Pozostali nasi zawodnicy zasłużyli na wyróżnienie, bo każdy z nich zaprezentował się w niedzielnym meczu naprawdę dobrze
Barwy FT reprezentowali:
1. Michał Jaroszewicz (bramkarz) - 1 asysta
2. Tomek Salski - 1 asysta
3. Igor Makowski - 1 gol
4. Mateusz Marczuk (kapitan) - 1 gol, 1 asysta
5. Staś Leszkowicz
6. Oskar Czarniga
7. Łukasz Gąsiewski
8. Franek Stańczak - 1 gol
9. Michał Chomuntowski - 1 gol
10. Tomek Kamiński
11. Olaf Twarowski
Najnowsze komentarze