15.07 okiem J.Sveena, B.Świdnickiego, S.Wolaka, Ł.Sadowskiego i K.Kusyka
Wstaliśmy rano i mieliśmy ważenie zawodników. Ważenie jest „prawie na golasa”. Jest bardzo emocjonujące, bo staje się na wadze. Później było śniadanie, jak zawsze.
Po nim chwila odpoczynku i trening, a przed nim odprawa taktyczna. Siedzenie na łóżku w trakcie odprawy pomaga- lepsza widoczność. Było bardzo kreatywnie.
Wróciliśmy, mieliśmy chwilę na odpoczynek, a potem obiad: zupa ogórkowa i polędwiczka. Smaczny był bardzo: ziemniaki posolone w sam raz, zimna herbata z herbaty. Pyszniutka. Po obiedzie mieliśmy dużo czasu wolnego- było fajnie, graliśmy w UNO, ping ponga, okazało się też że przyjemnie jest kopać piłką do rugby, etc. Młodzi mieli trening. Nasz trening był trochę męczący. Bartek zyskał przezwisko „Batman”, ze względu na nos w okresie rekonwalescencji.
Poszliśmy na basen, w pośpiechu, bo zaraz po treningu. Na basenie było orzeźwiająco, i ciepło- ale w wodzie. Głodni, poszliśmy na kolację. Wszyscy wbiegli jak dzikie zwierzęta- zwierzyniec, i po pół minuty nic nie było. Jedzenie mieliśmy na szczęście z okienka, panie nam dołożyły.
Na obozowych atrakcjach odbyły się zawody w koszykówkę- rzuty do kosza. Wygrał Janus, a drugi był Ignacy R. Młodzi w tym czasie albo kibicowali, albo bawili się na placu. Gdy my dołączyliśmy na plac, bardzo dobrze się bawiliśmy. Po kasztańskich zabawach wróciliśmy do ośrodka, na mycie się, i swoich zębów.
Jest 22:50 i kończymy pisać relację.
Kasztańska zabawa? – Nie wiem co to jest, ale brzmi mało zachęcająco…..
.
Podobnie podoba mi się sformułowanie „mycie swoich zębów”. To na obozach FT można też myć nie swoje zęby?
Miłej zabawy.