20.07 okiem T.Pilarka, I.Wydmańskiego, M.Ciechana, I.Jasiurkowskiego, P.Czekaja, J.Czekaja, K.Klimka, A.Zembrzyckiego
Dzień zaczęliśmy od pobudki, nikomu się nie chciało ale musieliśmy bo zostaliśmy do tego zmuszeni. Wstaliśmy o 6.30.
Dzisiejszy dzień był ekscytujący i pełen wrażeń.
Było pyszne śniadanie- każdy jadł płatki, wszyscy bili się o ciniminis. Po śniadaniu był sklep, w którym była bardzo długa kolejka. Gdy wróciliśmy, odbył się turniej siatkonogi, w którym uczestniczyły roczniki 2007 i 2008. Niestety, nie dokończyliśmy go, ponieważ mieliśmy na to za mało czasu. Jeden z zawodników bardzo się zdenerwował i faulował innych, dlatego ostatni mecz został wcześniej skończony przed czasem. Wróciliśmy i mieliśmy obiad. Trenerzy zmusili nas do zjedzenia surówki. Niektórzy jednak postąpili inaczej i ukradkiem wyrzucili ją do kosza myśląc że nikt nie widzi. Po obiedzie czytanie książek sprawiło nam dużo radości: Igor i Andrzej ścigali się w ilości przeczytanych stron (367 do 267). Po czytaniu wszyscy wybiegli z pokoi i pobiegli jak dziki po telefony. Gdy gadaliśmy, niektóre osoby nie wytrzymały i zaczęły płakać za rodzicami. Po telefonach odbył się turniej wewnętrzny, na którym trenerzy podzielili nas na dwie grupy po 5 drużyn. W finale tego turnieju zmierzyła się drużyna Julka i Ignacego, w którym zwyciężyli ci pierwsi, w meczu o 3. miejsce zmierzyła się drużyna Kazika i Wolaczka, w której tym razem zwyciężyli ci drudzy. Paweł obronił strzał na bramkę, co było wielkim zdziwieniem dla niektórych. Jeden z młodszych zawodników zaczął odwracać uwagę graczy przeciwnej drużyny śpiewając piosenkę pt. „zjemy dziś parówkę”. Okazało się, że przewidział menu na wieczór. Poszliśmy na basen, a tam Franek ganiał starszych. W trakcie przerwy na placu zabaw zobaczyliśmy dziewczyny i większość z nas próbowała nawiązać z nimi kontakt, jednak tylko niektórym udało się to zrobić… Mieliśmy dokończyć turniej siatkonogi, i właśnie wtedy trenerzy zrobili nam żart, wystawili nam materace i pościele na korytarz, i podnieśli ramy łóżek na stojąco. Gdy przyszliśmy na nasze piętro i zobaczyliśmy to wszystko, zdenerwowaliśmy się, i musieliśmy wszystko układać. Same minusy. Prawie każdy nie pościelił prześcieradła.
Na koniec dnia musieliśmy pisać tę relację.
Najnowsze komentarze