9.02 oczami Kuby Janusa, Szymona Kazany, Kuby Musialika, Szymona Wolaka i Julka Sveena
Najpierw skończyła się dyskusja o religii i polityce, później poszliśmy spać, wstaliśmy o 6:50. Zgodnie z tradycją miało być ważenie, ale nie było. Przebraliśmy się i poszliśmy na śniadanie, właściwie mieliśmy dyżur.
Na śniadaniu januszostwo przekraczało granice normy, najpierw wszyscy rzucili się na jedzenie a potem dzieci nie raczyły odnieść po sobie naczyń. Braki cynimisys dobiły wszystkich.
Rocznik 2008 miał odprawę taktyczną, w tym czasie 2007 grał w czółko i kalambury. Musialik na turniej poszedł wyposażony w szybkie oksy. Najpierw był obiad, w międzyczasie panie woźne straszyły.
Po obiedzie czytanko. Telefonów brak, sklepu brak. Ponownie 2007 poszedł na kalambury, w którym Janus został zwycięzcą a Kazik niesprawiedliwie drugi.
Kontynuując, Janek Motyka okiwał trenera gdy mieliśmy trening na orliku. Potem nadszedł czas kolacji, na której byliśmy dyżurnymi, choć nic nie robiliśmy. Po kolacji zostaliśmy zesłani do świetlicy, i prowadziliśmy burzliwą konferencję prasową na temat Legend Naszego Klubu.
Następnie okazało się , że rocznik 2008 nie wrócił na czas i czekaliśmy na ich przyjazd następne pół godziny. Gdy już się zjawili, dziennikarze zebrali się w sali konferencyjnej, oklaskując ich triumfalne wejście z pucharem za zajęcie 3.miejsca. Największą aktywnością wykazała się stacja radiowa „Radio Bez Radia” , która zadała najwięcej pytań Tomkowi Pilarkowi. Na konferencji dowiedzieliśmy się wielu ciekawych faktów o turnieju, np. o tym że niejaki Kuba Musialik został oscamowany ze statuetki króla strzelców. Później wszyscy poszli się umyć i jakoś tak leci do teraz. No. Podsumowując, brak wszystkiego. Ten dzień był najcięższy dla obozowiczów.
Najnowsze komentarze