Słabo z Rakovią
Bardzo słaby mecz rozegrał rocznik 2002 FT, przeciwko Rakovii. Był to mecz na szczycie tabeli, ale wysoki poziom zaprezentowali tylko gospodarze. Zaprezentowaliśmy się zdecydowanie najsłabiej w całej rundzie, czego efektem jest poraża 6:2.
Właściwie to szybko musimy zapomnieć o wczorajszym meczu i już skoncentrować się na ostatnim w rundzie spotkaniu z SF Wilanów – już za tydzień, w niedzielę o 15.00 w Milanówku. Celowo ustawiliśmy ten mecz jak najpóźniej w niedzielę, ponieważ w piątek jest Święto Zmarłych. Zależy nam, aby zawodnicy zdążyli wrócić z wyjazdów na cmentarze.
Już od pierwszej minuty Rakovia osiągnęła przewagę, bardzo mocno rozciągała grę, a tym samym nasze formacje obronne. Boisko było niezwykle szerokie, a nasi zawodnicy długo nie mogli przyzwyczaić się do jego rozmiarów. Nawet proste elementy jak rozpoczęcie gry z „piątki” lub wykop bramkarza po złapanej piłce sprawiał nam wiele kłopotu. Zarówno z powodu złych wykopów jak i z powodu fatalnego ustawiania się na boisku.
W 9 minucie Rakovia kolejny raz rozciągnęła linię obrony, i po prostopadłym podaniu jej napastnik stanął oko w oko z Bartkiem Ostrowskim, któremu nie dał szans. Przegrywaliśmy 1:0.
Po stracie gola trochę chętniej zaatakowaliśmy, ale wciąż graliśmy bardzo niepewnie. W 14 minucie wreszcie zagraliśmy znakomitą akcję. Patryk Nowosielski pięknie podał w kierunku Maksa Zarona, który znakomicie wygrał walkę ciałem i wyprzedził obrońcę, a następnie kopnął nad interweniującym bramkarzem. 1:1.
Od tego momentu graliśmy nieco pewniej i przede wszystkim zaczęliśmy wierzyć w końcowy sukces. Niedługo później kolejne prostopadłe podanie Patryka o mało nie zakończyło się golem Kuby Krysika. Coś dobrego zaczynało się dziać w naszej grze.
W tym właśnie momencie, kiedy wydawało się, że może być już tylko lepiej straciliśmy kuriozalną bramkę. Z rzutu rożnego, lekko zagrana piłka po głowie obrońcy i rękach bramkarza, w niewytłumaczalny sposób wpadła do naszej bramki.
Zanim otrząsnęliśmy się po utracie drugiego gola, w ciągu jednej minuty straciliśmy trzeciego. Taki obrót spraw mocno podłamał naszych piłkarzy.
Do końca pierwszej połowy wiele się już nie wydarzyło.
W przerwie motywowaliśmy się do lepszej gry, do odrobienia strat. Ruszyliśmy z animuszem. Pierwsza minuta wyglądała obiecująco. Mocno zaatakowaliśmy, zmusiliśmy rywali do straty piłki i stworzyliśmy dobrą okazję do strzelenia drugiego gola. Niestety, akcji nie wykorzystaliśmy ale walczyliśmy. Graliśmy szybciej i odważniej.
Nadal jednak graliśmy bardzo źle w obronie. Wcale się nie asekurowaliśmy, źle przesuwaliśmy i byliśmy zbyt daleko od siebie. Przez to każda piłka zagrana w naszą strefę obronną powodowała mnóstwo kłopotów. Tak też się stało w 41 minucie. Dośrodkowanie w pole karne, złe krycie i napastnik Rakovii bez problemu trafia do siatki.
4:1 rozwiało wszelkie nadzieje na choćby punkt w tym spotkaniu. Liderowi jednak nie przystaje bronić i liczyć na jak najmniejszą porażkę, więc rzuciliśmy wszystko na jedną kartę i zaatakowaliśmy. Przesunęliśmy zawodników do przodu z nadzieją, na lepszą grę i minimum drugiego gola.
Niestety tym razem ryzyko nie opłaciło się. W 53 i w 56 minucie straciliśmy piątego i szóstego gola. Odpowiedzieliśmy jednym w 58 minucie. Zdobył go Marek Węgrowski, wykorzystując nieporadność bramkarza i obrońcy gospodarzy.
Wynik 6:2 ewidentnie wskazuje na lepszą drużynę w tym meczu. Seria czterech zwycięstw z rzędu skończyła się. Oby ta porażka podziałała na nas jak kubeł zimnej wody, bo za tydzień musimy zagrać lepiej – wrócić do sposobu gry jaki prezentowaliśmy w poprzednich meczach.
Oceniając każdego indywidualnie nie można powiedzieć, że ktoś zagrał bardzo źle, jednak jako zespół było tragicznie. To co przesądzało o naszej sile w meczach z Escolą i Agape dziś nie istniało. Nie da się wygrywać meczy zlepkiem indywidualności. Naszą siłą jest zespół. Musimy o tym pamiętać!
Najlepszymi zawodnikami w naszej drużynie zostali wybrani Janek Kędzierski i Marek Węgrowski. Im też nie szło najlepiej, ale walczyli do ostatnich sił. Gdybyśmy mieli samych takich walczaków w drużynie, to nawet bez dużych umiejętności wygrywalibyśmy większość meczy!
- Bartek Ostrowski
- Maks Lipski
- Bartek Górniak
- Janek Kędzierski
- Jasiek Kraszewski
- Kuba Krysik
- Miłosz Lubasiński
- Jasiek Lulek – nie zagrał: spóźnienie, brak getrów i brak legitymacji (!!!)
- Patryk Nowosielski 1 asysta
- Marek Węgrowski – 1 gol
- Maks Zaron – 1 gol
- Kuba Zborowski
- Kacper Cerlica
- Franek Zagórski
- Piotrek Kosman
Najnowsze komentarze